W ostatnich tygodniach tyle się działo, że przychodząc do domu po całym dniu wystarczało mi jedynie siły na wykąpanie się i przygotowanie jedzenia na następny dzień. Starałam się uczyć jeszcze leżąc w łóżku, ale zazwyczaj kończyło się zasypianiem przytulona do anatomii i notatek z kursu (na szczęście w trakcie jazdy autobusem mam lepszą wydajność pracy :D). Muszę więc nadrobić zaległości i w najbliższych wpisach pochwalić się moimi małymi sukcesami i zmianami, jakie powoli następują w moim życiu.
Zdecydowanie najbardziej dumna jestem z zaliczenia i to z bardzo dobrym wynikiem kolejnego szkolenia, dzięki któremu zostałam „Strength Training Specialist lvl 1”. I o tym właśnie kursie, na którym spędziłam trzy marcowe weekendy chciałam Wam dziś pokrótce opowiedzieć…
Na kurs „Strength Training Specialist lvl 1” organizowany przez Strength Coach Certification wybierałam się już jesienią ubiegłego roku. Niestety, wtedy obowiązki zadecydowały, że musiałam odłożyć realizację swoich marzeń na późniejszy termin. Wzięłam jedynie udział w szkoleniu z dwuboju, o którym pisałam tutaj.
Tym razem terminy trzech zjazdów idealnie wpasował się w kalendarz rozgrywek ligowych Górnika w roli gospodarza. W weekend, kiedy graliśmy z Podbeskidziem akurat odbywało się szkolenie z Mobility, więc mieliśmy przerwę. Musiałam opuścić jedynie wyjazd do Łęcznej i Gdańska, a także z ciężkim sercem zrezygnować z wspierania drużyn młodzieżowych. Między jedną serią ćwiczeń i drugą dzwoniłam więc do trenerów i relacjonowałam mecze na stronie klubu. Generalnie miałam wyjątkowe szczęście, że tak to się poukładało.
Miałam szczęście z terminarzem, ale i dobrego motywatora w postaci Wojtka Jusiela, organizatora szkolenia. Dzięki za wszystko!
Argumentem „za” był również fakt, że jeden z wykładowców, mianowicie Bartek mieszka w Bytomiu, więc mógł mnie zabierać ze sobą samochodem, dzięki czemu zaoszczędziłam sporo cennego czasu, a po drodze mogłam go męczyć pytaniami na nurtujące mnie tematy. Dzięki Bartek!
Bartek demonstruje Squat „ass to grass” :)
Obyło się też bez hostelu, gdyż przygarnęła mnie do siebie Ania, którą poznałam na kursie z dwuboju. Ania pomaga teraz Wojtkowi w prowadzeniu Studia, a jednocześnie robi na niedzielne śniadanie pyszną jajecznicę! Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła Ci się zrewanżować!
Ania skończyła kurs jesienią i bardzo nam teraz pomagała.
Na kurs pojechałam z ogromną nadzieję, że podszkolę się w kwestii poprawnej techniki wykonywania poszczególnych ćwiczeń siłowych, a także poćwiczę rozpisywanie planów. Wszystko z myślą o moich obecnych i potencjalnych klientach. I to mi się udało. Pierwszy cel zrealizowałam w 100 procentach. Zwracam teraz uwagę na więcej szczegółów przy wykonywaniu ćwiczeń.
Poszczególne ćwiczenia wykonywaliśmy w parach. Raz byłam trenerem, a raz klientem. Trzeba przyznać, że to bardzo dobre rozwiązanie, bo w ten sposób mogłam sama się nauczyć dobrze wykonywać dane ćwiczenie, ale i poprawiać błędy swojej „klientki”.
Po każdym dniu mieliśmy egzamin z części praktycznej. Wykładowcy oceniali technikę wykonywania przez nas ćwiczeń, jak i to, czy potrafimy wyłapać błędy u klienta.
Jeden z egzaminów. Był stresik, ale z tego co wiem, większość zaliczyłam „na piątki”, poza DB ROW, bo z tym mam problem, przy większych ciężarach.
W trakcie trzech zjazdów poznaliśmy technikę wykonywania najpopularniejszych ćwiczeń siłowych, zarówno tych dla początkujących z obciążeniem własnego ciała, jak i tych dla zaawansowanych, jak na przykład ciągów rwaniowych, czy podrzutowych.
A tu dipsy. Na razie tylko ekscentrycznie, ale realizuję nowy plan i rosnę w siłę :D
Squat ATG. Niestety dalej z podkładkami, ale już jest coraz lepiej z moją ruchomością w stawie skokowym i rozciągnięciem mięśni łydek.
Back Extension w wersji odwróconej, czyli Hyper Rivers Tego ćwiczenia nie znałam :)
Incline Bench Press w asyście Fit-Olki :) Zapraszam na jej zajęcia w Wodzisławiu, a w kwietniu do trzymania kciuków na mistrzostwach Śląska i Polski!
Tak Ola prezentowała się na debiutach! Musiałam dodać to zdjęcie. Sylwetka marzenie!
Między seriami kolejnych ćwiczeń otrzymywaliśmy również sporo wyzwań, za wykonanie których można było zostać zwolnionym z egzaminu praktycznego.
Tutaj próbuję zrobić Split Squat ze sztangą trzymaną z przodu z nogą na podeście (Back Foot Elevated Split Squat). Warunek zaliczenia? Dotknięcie łydką uda. Udało mi się, ale do egzaminu i tak wolałam przystąpić.
W trakcie zajęć miałam również okazję sprawdzić swój ciężar maksymalny w Bench Press’ie. Na pewno napiszę kiedyś osobny tekst o tym, jak można tego najprościej dokonać.
Na tę chwilę nie ma „szału”. 47,5 kg to mój maks na jedno powtórzenie. W poniedziałek na treningu robiłam 37,5kg na 5 powtórzeń w 5 seriach. Generalnie idzie do przodu. Siła w górnych partiach to mój priorytet :) Poza redukcją oczywiście :D
Bardzo wartościowe były również zajęcia na pierwszym zjeździe ze stabilizacji z Markiem Dominiakiem. Dotychczas ograniczałam się do planku na TRX, czasami dokładałam ciężar na plecy. Na kursie poznałam progresję ćwiczeń stabilizacyjnych i teraz w końcu ruszyłam do przodu na treningach.
Plank na piłce (progresja polegająca na dodaniu niestabilnego podłoża).
Utrzymanie równowagi siedząc na piłce to również wyższa szkoła jazdy.
Pompki na linach. Niestety „damskie”, ale obecnie na treningu robię już spokojnie 10 „męskich”.
Podciąganie na TRX. Przy takim nachyleniu mega trudne jeszcze dla mnie, ale na mniejszym kącie mam je w poniedziałkowym planie, jako aktywacje.
Linki mają też, jak widać inne zastosowanie. Marek medytuje :D
W trakcie zajęć ze stabilizacji mieliśmy okazję zobaczyć niesamowite umiejętności Michała Gajewskiego.
Scena, jak z ukrzyżowania. Bardzo trudne do wykonania.
Niestabilne dwa podłoża plus zmniejszenie punktu podparcia. Level hard.
Absolutnym hitem było również jego Glute Hamstring Raise bez użycia rąk. Zobaczcie!
Jeśli chcielibyście zobaczyć, co jeszcze Michał potrafi zapraszam na jego profil na Facebook’u (warte uwagi są również jego przepisy). Poniżej film, który zrobił na mnie największe wrażenie.
Jestem również bardzo zadowolona z zajęć na temat wad postawy. W końcu wiem dokładnie, co robić w przypadku pleców płaskich, okrągłych, wklęsłych, czy okrągło-wklęsłych. Co rozciągać i co wzmacniać.
Rewelacyjne graficzne zobrazowanie :) Czy Wasza sylwetka przypomina którąś z tych? Ja mam plecy wklęsłe, ale walczę z tym.
Nie zabrakło również zajęć na temat układania planów, po których czuję się zdecydowanie pewniejsza. Na egzaminie miałam 12/12 punktów za plan dla początkującej kobiety oraz 10/12 dla koszykarza. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak praktykować. Właśnie, egzamin. Ostatniego dnia mieliśmy egzamin teoretyczny. Stresowałam się tak bardzo, że w jego trakcie zjadłam całą małą paczkę nerkowców i wafli ryżowych (wliczyłam to do makro z tego dnia :D).
Egzamin trwał 90 minut. W tym czasie miałam odpowiedzieć na kilkanaście ytań i ułożyć dwa plany treningowe.
Moja radość z informacji, że udało mi się zaliczyć była ogromna. Niestety, niektórzy będą mieli poprawkę. Jak widzicie, to nie była formalność…
Zmęczona, ale szczęśliwa :) Udział w kursie kosztował mnie sporo sił, bo po ciężkim tygodniu miałam jeszcze trzy cięższe weekendy, ale warto było!
Z wykładowcami i szczęśliwcami, którzy zaliczyli kurs :) Dzięki wszystkim za masę pozytywnej energii :)
Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z udziału w kursie i już marzę o drugim poziomie. Na kwietniowym raczej nie dam rady być, ale na kolejnym już pewno. W końcu dalej chcę się rozwijać. Na razie jednak skupię się na tym, aby jak najlepiej wykorzystać to, co już wiem w pracy w klientami. A jest ich coraz więcej :)
P.s. Był tylko jeden minus szkolenia, żeby nie było tak och i ach :D
Sernik białkowy rozwalał mi dietę :D Przepis ściśle tajny, ale udało mi się zrobić podobny. Przepis tutaj.
Fajny przyrząd z tymi taśmami :)