trening

A jaki jest Twój trener?

Prawdę mówiąc nigdy nie myślałam, że zostanę trenerem personalnym. Co więcej, jeszcze kilka lat temu nie pomyślałabym, że dzień bez sztangi będzie dla mnie dniem straconym. Trafiłam jednak pewnego dnia na Sebastiana Kota, wielokrotnego mistrza Polski, medalistę mistrzostw Europy i Świata w trójboju siłowym, który zagadał do mnie na treningu i zaproponował ćwiczenia na dużo większych obciążeniach, aniżeli wcześniej robiłam. I tak mało efektywny trening na maszynach zamieniłam na hantle, kettleball i sztangę. Dzięki Sebastianowi jednak nie tylko jestem w stanie podnieść w martwym ciągu 100kg. Jako mój trener personalny, Sebastian wysłał mnie na badania, dzięki którym dowiedziałam się o moich chorobach. Odmienił moją dietę, przekonując do odrzucenia wielu problemowych produktów. Od jego rozpiski odżywiania zaczęła się moja przygoda z paleo. Zmotywował mnie również, by pójść na kurs trenera personalnego (pisałam o nim tutaj). Obecnie w dalszym ciągu układa mi plany treningowe, bo każdy trener musi mieć również swojego trenera, ale i wspiera w pracy z moimi podopiecznymi, których przybywa. Zdecydowanie jest dla mnie wzorem do naśladowania.

Obecnie, jak nietrudno zauważyć, cała Polska ćwiczy. Biega, chodzi na crossfit, czy na siłownię. Wiąże się to w tym, że coraz więcej osób kończy kursy trenerów personalnych i zaczyna pracę na siłowni. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że jestem jedną z tych osób. Nie jestem magistrem wychowania fizycznego, a nauczycielką historii z wykształcenia i skończyłam jedynie kursy i doszkalam się na własną rękę. Na siłowni jestem jednak praktycznie codziennie, jak nie na swoim, to podopiecznych treningu. I czasami po prostu łapię się za głowę, gdy widzę co niektórzy trenerzy zalecają swoim klientom, a Ci mimo miesięcy ćwiczeń nie osiągają żadnych efektów, co widać gołym okiem. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że są różne szkoły, różne systemy i nie jestem alfa i omegą, ale mam jakieś swoje wyobrażenie dobrego trenera personalnego, do którego dążę i właśnie nim chciałabym się z Wami dzisiaj podzielić. Ciekawa jestem, czy zgodzicie się ze mną.

1. Wiedza.
Kiedyś chciałam studiować na Akademii Wychowania Fizycznego. Fizjoterapię. Miałam bowiem w życiu etap, że marzyłam o tym, by zostać masażystką. Wymagania egzaminacyjne skutecznie mnie od tego pomysłu odciągnęły. Swego czasu myślałam też o podyplomowej dietetyce. Dzisiaj uważam, że na studiach straciłabym tylko czas. Wiadomo, na pewno byłabym mądrzejsza, jeśli chodzi o anatomię, czy fizjologię. Niestety, program nauczania wydaje mi się być przestarzały.

tre6
Jedna z lektur w autobusie lub do poduszki. 

Tym samym na co dzień spotykam na swojej drodze trenerów z dyplomem, którzy uważają, że najbezpieczniejszą formą przysiadu jest półprzysiad, kolana nie mogą uciekać w bok, ani wychodzić poza stopy. Tę teorię dawno obalono, o czym pisałam tutaj. Widziałam również na swoje oczy diety rozpisane przez osoby po dietetyce dla osób z insulinoopornością, które zawierały chrupkie pieczywo, jogurty i owoce do godz. 16. W tym wypadku dieta powinna wyglądać całkiem inaczej, o czym pisałam tutaj.

Dyplom moim zdaniem nie jest gwarancją fachowości. Oczywiście, są na szczęście trenerzy, którzy po ukończeniu studiów nie osiedli na laurach i dokształcają się cały czas. Uważam, że w tym zawodzie jest absolutnie konieczne, aby śledzić najnowsze badania i szkolić się u najlepszych. Warto więc śledzić poczynania swojego trenera w tym zakresie.

Osobiście staram się cały czas rozwijać swoją wiedzę. Ostatnio na kursy, na które chciałabym pójść mnie nie stać, bo ceny są dla mnie zaporowe, szczególnie teraz, gdy wszystkie swoje pieniądze wydaję na leki, suplementy, lekarzy, badania i jedzenie. Poniżej jednak chciałabym polecić kursy, na które chciałabym pójść. Nie, nikt mnie nie prosił, aby to zrobić. To ja uważam, że są dobre i warte swojej ceny.

Marzy mi się na pewno pójść kiedyś na kurs Certified Performance Specialist do trenerów z Strength & Conditioning Education Center, mianowicie Artura Packa, Mirosława Babiarza i Jakuba Jaworskiego. CV tej trójki robi wrażenie. Cena szkolenia jednak jest dla mnie zaporowa, pozostaje mi więc śledzić ich niezwykle wartościowe teksty na stronie (Facebook, strona).

Moi znajomi, w tym Sebastian Kot i fizjoterapeuta Marek Pośpiech, do którego wysyłam czasem siebie i swoich podopiecznych, zaangażowani są w kursy organizowane przez Akademię KFD. Na ostatni kurs Fizjotrenera byłam już zapisana, zapłaciłam, ale musiałam zrezygnować ze względu na chorobę i potrzebne mi pieniądze. W grudniu będzie „Siła statyczna w treningu personalnym”, ale chyba też mnie nie stać. Więcej tutaj (Facebook, strona).

Akademia KFD podjęła ostatnio współpracę z moim guru dietetycznym, mianowicie Iwoną Wierzbicką, znaną jako „Ajwen”.

 

Bardzo chciałabym usystematyzować swoją wiedzę na jej grudniowym szkoleniu z dietetyki klinicznej, a także na kursach PROFI z zakresu układania diet. Więcej o szkoleniach i webinariach Ajwen możecie poczytać tutaj (Facebook, strona). Niestety, żadne 2000zł nie chce mi się cudownie pojawić na moim koncie. Obiecałam sobie za to, że w każdym miesiącu wykupię chociaż jakieś prowadzone przez nią webinarium na stronie ementor.pl. W listopadzie zastanawiam się między pakietem 3 webinariów o chorobach autoimmunologicznych (tutaj), a usystematyzowaniem podstaw, czyli pakietem białka-tłuszcze-węglowodany (tutaj). P.s. Ktoś chce się zrzucić może? Z jednego konta szkolenia może oglądać więcej osób. Gdyby ktoś reflektował na webinar o insulinooporności, to śmiało piszcie.

To tylko kilka przykładów szkoleń, które chodzą mi po głowie. Na razie pozostaje mi jednak poszukiwanie wiedzy w Internecie, głównie na stronach angielskich i amerykańskich, czy w poleconych mi przez Sebastiana, czy Marka książkach specjalistycznych.

2. Badania. 
Moim zdaniem współpracę z nowym klientem powinno się rozpoczynać od gruntownego wywiadu zdrowotnego, na podstawie którego trener personalny powinien skierować swojego podopiecznego na określone badania krwi i moczu i w razie potrzeby do odpowiedniego specjalisty. Właśnie dzięki mojemu trenerowi rok temu zrobiłam badania i wykryłam  niedoczynność tarczycy i Hashimoto. Wiadomo, później drążyłam już sama temat dalszej mojej diagnostyki, ale każde badania pokazywałam Sebastianowi i konsultowałam z nim wyniki. Nie wiem, czy sama wpadłabym na to, aby gruntownie się przebadać.

tre10
Zawsze na początku współpracy proszę o wypełnienie kilkustronicowej ankiety, by jak najwięcej dowiedzieć się o stanie zdrowia, wyglądzie, nawykach żywieniowych, problemach zdrowotnych nowego podopiecznego.

Z tego co widzę wielu trenerów nie przywiązuje niestety większej wagi do stanu zdrowia podopiecznego. Kieruje się schematami, które powszechnie uważa się za skuteczne. Niestety, coraz więcej osób zmaga się z niedoczynnością tarczycy, Hashimoto, insulinoopornością, Zespołem Policystycznych Jajników, czy wyczerpaniem nadnerczy. Trenerzy nie mają niestety dostatecznej wiedzy, jak radzić sobie w tych wypadkach, jaki trening zastosować, jaką ułożyć dietę, jakie zażywać suplementy. Tym samym osobom z Hashimoto zaleca się makaron wieloziarnisty, a z insulinoopornością – 5 posiłków dziennie. Osoby ze zmęczonymi nadnerczami wysyła się natomiast na crossfit. Faktycznie, to są dobre rozwiązania, ale może dla w pełni zdrowych osób.

badania
Wiadomo, chciałabym, aby moi klienci byli w pełni zdrowi, ale cieszę się, gdy to właśnie dzięki moim namowom robią badania, są odpowiedni zdiagnozowani i dzięki odpowiedniemu treningowi, diecie i suplementacji czują się lepiej. 

Czasami mnie korci, żeby zapytać osoby, które trenują od kilku miesięcy i nie widać po nich żadnych efektów, a mają sylwetkę typową dla insulinooporności, czy cukrzycy, jakie są ich wyniki krzywej cukrowej i insulinowej. Obawiam się bowiem, że nikt nie zlecił im tych badań i nie dostosował pod to diety, ani treningu (albo dostosował w oparciu o przestarzałą wiedzę). Nie chcę jednak nikomu zwracać uwagi.

Badania to u mnie absolutna podstawa. Ostatnio zaktualizowałam listę zalecanych przeze mnie do zrobienia. Możecie znaleźć ją tutaj. Mogę tylko żałować, że lekarze niechętnie wypisują skierowania na badania, a wiele osób nie chce marnować kilkuset złotych, aby się przebadać prywatnie. Na szczęście w tym wypadku na podstawie samych symptomów potrafię już wywnioskować wiele problemów zdrowotnych, a dzięki swoim doświadczeniom wiem, jakie należy podjąć kroki. A jak nie wiem, to drążę i szukam informacji, by pomóc klientowi.

3. Wady postawy.
Bardzo ważne na początku współpracy jest dla mnie również skorygowanie wad postawy, czy problemów z mobilnością u moich podopiecznych. Żałuję, że nie mogłam ostatnio podszkolić się na kursie Fizjotrenera, ale staram się dużo czytać i rozwijać swoją wiedzę. Często męczę również pytaniami Marka Pośpiecha (dzięki za cierpliwość do mnie), który poleca mi różne książki, publikacje, czy strony internetowe.

tre7
Kolejna lektura do poduszki. Przeczytałam już ją kilka razy. 

Dzięki współpracy z Sebastianem Kotem i Markiem Pośpiechem uporałam się z większością moich problemów (okrągłe plecy, hiperlordoza, czy kiepska mobilność w stawie skokowym). Sebastian na początku współpracy gruntownie mnie „przebadał” i w każdym kolejnym planie miał na uwadze moje problemy. Kiedy zimą ubiegłego roku doznałam kontuzji pleców przed moimi wymarzonymi zawodami w trójboju siłowym, obaj postawili mnie na nogi. Pisałam o tym tutaj.

Idąc ich śladem, również przykładam dużą wagę do wad postawy i problemów z mobilnością u moich klientów. Czasami radzę sobie sama, czasami w trudniejszych przypadkach proszę, aby udali się do Marka, który później przysyła mi zalecenia treningowe i na tej podstawie układam plan. Cieszę się, gdy słyszę, że dzięki mnie przestały kogoś boleć plecy, czy nie musi już używać podkładek pod stopy w przysiadzie.

W planach moich klientów ćwiczenia korekcyjne, o których pisałam tutaj, to chleb powszedni. Do znudzenia :) A w zasadzie, aż do skutku! Na siłowni widzę jednak, jak wiele osób przykładowo się garbi, a w ich planach brakuje ćwiczeń korekcyjnych. To błąd.

4. Odpowiedni trening i regeneracja.  
Jako trener muszę mieć również swojego trenera. Sama nie jestem w stanie ułożyć dla siebie planu, w którym dam radę wspiąć się na wyżyny swoich możliwości. Takiej rozpiski, jak moja ostatnia (tutaj) w życiu bym dla siebie nie wymyśliła. Sebastian potrafi mnie zaskoczyć i zmotywować do pracy. Na moje życzenie, bo to ja go prosiłam ostatnio, by mocno mi dowalił. Lekarze kazali odpuścić, więc parę dni temu napisałam z kolei do niego z prośbą, by nowy plan był lżejszy. Ciekawa jestem, co mi zaproponuje. Nie mogę doczekać się maila.

tre8
Tak, tak, ćwiczę cały czas. Trzymam się zalecenia ostatniego lekarza, u którego byłam, by jedynie trochę zluzować. 

Od trenera oczekuję jednak, że cały czas będę się rozwijać, że będę wykonać dobrze technicznie trudniejsze wersje przysiadu (więcej tutaj), martwego ciągu (więcej tutaj), czy ćwiczeń na pośladki (więcej tutaj). Że będę podnosić większe ciężary (więcej tutaj). Że nie będę stać w miejscu. Oczywiście, w granicach rozsądku, bo trener powinien wiedzieć, kiedy można dokręcić śrubę, a kiedy wysłać na basen. Nie może bowiem zapominać o odpowiedniej regeneracji (więcej tutaj).

Niestety, często widzę na siłowni osoby, które mimo wielu miesięcy współpracy z trenerem nie stosują tempa (więcej tutaj), nie zwracają uwagi na oddech (więcej tutaj), ćwiczą cały czas na TRX-ie bez obciążeń, po treningu chodzą na bieżni przez godzinę i narzekają, że to tak długo, zamiast poświęcić kilka minut na sprinty (więcej tutaj) lub trening metaboliczny (więcej tutaj) lub crossfit (więcej tutaj). Po prostu tracą czas.

tre5
Tak wyglądają czasami moi podopieczni. Tutaj po crossficie. Często mówią mi, że mnie nienawidzą, ale jednocześnie podkreślają, że nie przypuszczaliby, że tyle potrafią z siebie dać. To dla mnie największy komplement. 

Nie ukrywam, jestem bardzo wymagająca i wobec podopiecznych nie stosuję żadnej taryfy ulgowej. Na początku, wiadomo, większość puka się w głowę, a z czasem mówią, że dali radę, że dziewczyny już nie spadają przy podciąganiu jak kłody, ale w tempie 5010 powoli są w stanie opuścić się, że mężczyźni podniosą w końcu 100kg w wyciskaniu, a zaczynali od 50kg. Nieustanny progres, to podstawa. Mam nadzieję, że moi podopieczni nigdy nie nudzą się na treningu. Skoro do mnie piszą z prośbą z kolejne plany, to mam nadzieję, że tak właśnie jest.

5. Odpowiednia dieta i suplementacja. 
Co tu dużo mówić, moim zdaniem 80 procent sukcesu, to odpowiednia dieta i suplementacja. I trener personalny również powinien znać się na tym i dobrać odpowiednie odżywianie i suplementy do treningu i stanu zdrowia. Tak, aby nie tylko czuć się lepiej, ale osiągać coraz to lepsze wyniki siłowe.

Nie, nie mam tutaj na myśli, by trener kazał swoim podopiecznym kupować białko, kreatynę i BCAA i to jeszcze z firmy, z którą ma umowę partnerską. Nie każdy tego potrzebuje, jeśli trenuje amatorsko i nie zamierza startować w zawodach. Powinien natomiast wiedzieć, co polecić przy ogólnym zmęczeniu organizmu, nadmiernym stresie, problemach ze snem, skurczach mięśni, czy coraz częściej spotykanych Hashimoto, insulinooporności, Zespole Policystycznych Jajników, czy zmęczonych nadnerczach. Ja w każdej rozpisce dla klienta proponuję różne preparaty, które mogą mu pomóc poczuć się lepiej.

dominika
Często osoby współpracujące ze mną przysyłają mi zdjęcia swoich posiłków. Z takich mms-ów jestem dumna. 

Trener powinien również przykładać dużą uwagę do odżywiania swojego podopiecznego. Rozpisać dietę odpowiednią do stanu zdrowia i zamierzonych celów. Kontrolować jego posiłki, m.in. prosząc o prowadzenie zeszytu, w którym zapisywane są wszystkie zjedzone przez klienta produkty, ich ilość i godzina spożycia. Wspólnie je omawiać.

Sebastian całkowicie odmienił kiedyś mój sposób odżywiania i dzisiaj staram się pomagać moim podopiecznym w tym aspekcie jak tylko potrafię. Mój znajomy po 2 miesiącach jedzenia zgodnie z moją rozpiską stracił 13 kilogramów i 12 centymetrów w pasie. I to bez treningu, bo ze względów zdrowotnych może tylko maszerować. Ostatnio zmieniłam mu dietę, przeszliśmy na 4 posiłki dziennie i wyeliminowaliśmy kolejne problemowe produkty. Mam nadzieję, że dzięki temu straci jeszcze 10 kilogramów, bo wtedy, jak zapowiedział lekarz, będzie mógł zacząć trenować. Trzymajcie kciuki!

dieta
Im więcej czytam i wiem, tym pliki dla osób, którym układam diety są dłuższe. Ostatnio po ok. 12 stron :D

A o tym, jak ułożyć sobie dietę na redukcji możecie przeczytać tutaj. Porównajcie ze swoją obecną rozpiską. Niestety, bardzo często otrzymuję od klientów ich poprzednie diety i łapię się za głowę, gdy widzę parówki, mleko sojowe, zalecenie, by nie jeść po godz. 18, czy dietę 500kcal. Na szczęście widzę, że sporo trenerów, których obserwuję w sieci idzie z duchem najnowszych badań i na przykład na śniadanie nie zaleca węglowodanów. Nie, nie neguję całkowicie, że jedząc omlet owsiany na śniadanie nie da się schudnąć. Chciałabym tylko, aby trenerzy znali różne możliwości i nie zamykali się na różne metody. Każdy jest inny i po prostu musi znaleźć najlepsze dla siebie rozwiązanie, a trener ma w tym pomóc.

5. Przykład własny. 
Trener personalny powinien być wzorem do naśladowania. Autorytetem. Powinien dawać swoim zachowaniem, zawartością talerza i treningiem przykład swoim podopiecznym. Nie chciałabym, aby mój trener kazał mi robić przysiady ze 100-kilogramową sztangą, a sam nie był w stanie tego unieść. Nie chciałabym, aby w trakcie treningu ze mną jadł Snickersa, zabraniając mi jednocześnie patrzeć na słodycze. Nie chciałabym, żeby miał większy procent tkanki tłuszczowej ode mnie.

Sebastiana podziwiam za jego osiągnięcia w trójboju siłowym. Nie dziwię się więc, że ma klientów w całej Polsce. Każdy chce pracować z mistrzem, by samemu nim zostać. Skoro jemu się udało, to jego podopieczni czują, że również są w stanie przenieść góry. Ostatnio Tomek, mój znajomy, a podopieczny Sebastiana pobił na mistrzostwach w Kielcach rekord Polski juniorów w martwym ciągu (250kg w kategorii 83kg).

Swoją stroną Sebastian przygotowuje się obecnie do debiutów 2016 :D Sylwetka robi wrażenie! Jego dziennik treningowy znajdziecie na stronie KFD (tutaj).

mp18
Sebastian przy przysiadzie na mistrzostwach Śląska, o których pisałam tutaj. Po prawej właśnie Tomek, aktualny rekordzista Polski!

Wiadomo, nie każdy trener może być mistrzem, ale powinien stawiać przed sobą cele i robić wszystko, by je osiągnąć. Powinien się rozwijać. Powinien pokazywać swoim podopiecznym, że nie ma rzeczy niemożliwych. Że odżywia się zdrowo, że dba o zdrowie. Z drugiej strony powinien jednak mieć ludzką stronę. I napić się od czasu do czasu wina. Zamienić czasem dres na szpilki czy garnitur. Uronić łzę.

Ja niestety nigdy nie będę mistrzem. Ze względu na zdrowie mogę nigdy nie stanąć na pomoście w zawodach w trójboju siłowym. Trening ze mną nigdy nie będzie prestiżem. Nigdy mój podopieczny nie powie, że chce mieć takie ciało, jak ja, bo mimo treningu nie wyglądam tak, jakby chciała. Dlatego chciałabym być autorytetem w kwestii odżywiania. Męczę moich „followersów” zdjęciami posiłków i suplementów. Wiem, że niektórych to denerwuje, ale w takim razie wystarczy przestać mnie obserwować.

tre9
Najważniejsze dla mnie są pozytywne komentarze od ludzi, których zainspirowałam swoimi zdjęciami jedzenia, czy suplementów. Wtedy czuję, że to co robię ma sens. Nie zamierzam tego zmieniać. 

Liczę też po cichu, że moja walka o zdrowie, o której pisałam ostatnio tutaj może być dla kogoś motywująca. Że ktoś w końcu zrobi badania i przestanie mówić, że zmęczenie, napady głodu, niestrawność to po prostu wynik nadmiernego stresu. Że zadba o siebie tak, jak dba o męża, mamę, czy dzieci. Że pomyśli o sobie.

6. Wsparcie. 
Od początku mojej współpracy z Sebastianem zadawałam mu mnóstwo pytań. Na treningu w Energii, czy na Facebook’u. I wiecie co? Mimo wielu obowiązków zawodowych i rodziny zawsze dostawałam odpowiedź. Czasami sto razy na to samo pytanie. Teraz czasem proszę go o pomoc, gdy zastanawiam się, jak postąpić z moim podopiecznym. Dzięki temu sporo się uczę. Marek Pośpiech, tak jak pisałam, też zawsze mi pomoże.

tre4
Z Kasią i Sebastianem na jednym z treningów. 

Ja również staram się być cały czas do dyspozycji moich podopiecznych. Pytam ich od czasu do czasu, jak radzą sobie na treningu, jakie mają rezultaty, czy trzymają się zdrowej diety. Myślę sobie czasem, że nawet za rzadko, choć z drugiej strony nie chcę się narzucać. Staram się więc jak najszybciej odpowiadać na ich wiadomości na Facebook’u, sms-y, czy maile.  Gdy akurat robimy trening o tej samej porze, staram się podpatrywać ich poczynania i w razie potrzeby podpowiadać i poprawiać technikę. Myślę, że to bardzo ważne aspekty współpracy.

Na treningach personalnych dużo rozmawiam z klientami, nie tylko o aspektach treningowych, czy żywieniowych. Jeśli tylko mają ochotę opowiedzieć mi o swoich problemach, zawsze ich wysłucham. Dzięki temu cieszę się, gdy mówią, że od rana nie mogą doczekać się treningu, że potrzebują tego wysiłku, że na siłowni zapominają o codziennych problemach. Do dodaje mi skrzydeł.

7. Pasja.
To wszystko nie miałoby dla mnie znaczenia, gdyby nie pasja. Dla mojego trenera siłownia to musi być drugi dom :) Musi kochać to co robi. Musi żyć sukcesami swoich klientów.

A co Wy myślicie, jaki powinien być idealny trener personalny? A może właśnie z takim pracujecie? Podzielcie się swoimi doświadczeniami!

 

 

 

13 myśli w temacie “A jaki jest Twój trener?”

      1. Proszę bardzo, więc jeszcze trochę Panią zaspamuje :-P :

        http://cbass.com/ – fajnie pokazane jak można się starzeć ćwicząc, cały czas powiększa swoją wiedzę i jest na bieżąco z nowymi badaniami (w wieku 78 lat!)
        Jego opinia o BBS: http://www.cbass.com/AerobicsNeedIt.htm

        Opinia o BBS kogoś kto zajmuje się głównie dbaniem o metabolizm (dbaniem wysoką temperaturę ciała, naprawą niedoczynności tarczycy dietą itp.): http://180degreehealth.com/body-by-science/ (razem z wideo)

        Sam ćwiczę w domu zestaw z książki „Hillfit 2.0” też polecam. Strona autora: http://conditioningresearch.blogspot.com/ (można wsiąknąć na wiele godzin)

        Inna ciekawa osoba ze światka HIT: http://baye.com/

        I na koniec „Congruent Exercise: How To Make Weight Training Easier On Your Joints” napisana przez Bill DeSimone (i „Moment Arm Exercise”). Skupia się głównie na bezpieczeństwie stawów podczas ćwiczeń (po tym jak sam miał kontuzję w przeciwieństwie do większości trenerów postanowił się dowiedzieć dlaczego (biomechanika itp.)…). Jego strona: http://congruentexercise.blogspot.com

        Ahh, gdybym tylko znalazł w Łodzi jakiegoś trenera z dużym doświadczeniem fizjoterapeutycznym i prowadzącego ćwiczenia według HIT… Samemu ciężko mi osiągnąć najwyższy poziom intensywności bo mózg wrzeszczy żeby przestać (a serce chce wyskoczyć z klatki piersiowej) zanim mięśnie osiągną całkowite wyczerpanie…

        Pozdrawiam

  1. Super wpis. Jestem fizjoterapeutką, trenuję crossfit i widzę często na siłowni, jak „trenerzy personalni” mają wylane totalnie na problem połączenia ćwiczeń i zdrowotności. Dla zdecydowanej większości liczy sie „tu i teraz”, nieważne, że za kilka miesięcy ich podopieczny będzie miał zjechane kolana, barki czy kręgosłup. Także super, że tak fajnie podchodzisz. Oby jak najwięcej takich ludzi jak Ty :)
    Pozdrowionka.

  2. Bardzo mądry wpis. Mam identyczne podejście. Moim trenerem jest oczywiście Sebastian (znany w niektórych regionach jako „4010”).

    PS. Na Fizjotrenerze dostałem dokładnie to, czego oczekiwałem. Z tego, co wiem, kadra ma ponawiać kursy, więc nic straconego!

Dodaj odpowiedź do Dobrosław Żybort Anuluj pisanie odpowiedzi