odżywianie

To co Ty jesz?

To pytanie to najczęstsza reakcja ludzi na to, jak wygląda obecnie moja dieta. Znajomi, którzy nie wiedzą o moich problemach zdrowotnych nie mogą się nadziwić, że jestem w stanie odmówić sobie tyle rzeczy. Faktycznie, już wcześniej moja dieta była restrykcyjna, ale teraz po wyeliminowaniu kolejnych problemowych dla mnie produktów jest bardzo uboga. Najczęściej jem też trzy duże posiłki dziennie i jeden zmniejszy, a między nimi piję tylko wodę lub zioła. Niektórzy pukają się w czoło, że nie mam nic w ustach przez kilka godzin i żyję.

Po kilku miesiącach szukania dla siebie i swoich dolegliwości najlepszych rozwiązań żywieniowych w końcu je znalazłam. Ostateczne poprawki do mojego odżywiania wprowadziłam pod koniec października na skutek sugestii Moniki Skuzy z bloga „Tłuste życie” oraz wiedzy wyniesionej z webinariów Iwony „Ajwen” Wierzbickiej. Fakt, na początku czułam się paskudnie, przechodząc tzw. „carb flu”, ale powoli  już organizm przyzwyczaja się do zmian i wracam do formy.

Oczywiście, poza dietą wprowadziłam kilka zmian do mojej suplementacji, zaczęłam przyjmować też nowe leki, ale temu tematowi poświęcę jeden z kolejnych wpisów. Dzisiaj będzie o tym, co znaleźć można na moim talerzu.

Jak już wielokrotnie pisałam, zmagam się z niedoczynnością tarczycy, Hashimoto (więcej tutaj), insulinoopornością i hipoglikemią reaktywną (więcej tutaj), wypalonymi (niedoczynnymi) nadnerczami (więcej tutaj), Zespołem Policystycznych Jajników i Zespołem Jelita Drażliwego. Od odstawienia tabletek antykoncepcyjnych w styczniu tego roku nie mam miesiączki. Jak pokazały robione ostatnio badania, moja wątroba również jest bardzo obciążona. Mam też problemy z wchłanianiem pożywienia. Brakuje mi żelaza (wyniki moich badań znajdziecie tutaj).

kalendarz
W przyszłym roku będzie towarzyszyło mi sporo pozytywnej energii z kalendarza Beaty Pawlikowskiej. W Biedronce po 24,99zł. 

W sumie to prawdziwa mieszanka wybuchowa. Niestety, coraz częściej spotykana. Początkowo byłam zagubiona. Często bowiem zalecenia dla różnych dolegliwości wykluczają się wzajemnie. Metodą prób i błędów myślę, że udało mi się znaleźć złoty środek. Przede wszystkim zależy mi, aby to co jem w połączeniu z suplementacją i trybem życia korzystnie wpływało na mój układ odpornościowy, działało antyzapalnie, doprowadziło do remisji choroby autoimmunologicznej Hashimoto, zregenerowało tarczycę i nadnercza, poprawiło stan moich jelit,  proces wchłaniania pożywienia, trawienia i metylacji (więcej tutaj), pracę wątroby, a także ustabilizowało poziom cukru we krwi.

Wyeliminowałam więc wszystkie produkty drażniące jelita, z których pochodzi 75 procent odporności, zmniejszające zdolności trawienne, obciążające wątrobę, stymulujące atak systemu odpornościowego, zmniejszające absorpcję składników odżywczych, sprzyjające rozwojowi stanu zapalnego, promujące niestabilny poziom glukozy we krwi i będące najczęstszymi alergenami. Nie jem więc nabiału, glutenu, przetworzonych węglowodanów, w ogóle produktów pełnych konserwantów, polepszaczy smaku i zapachu, sztucznych aromatów, żywności modyfikowanej, zbóż, soi (więcej tutaj), roślin strączkowych (fasola, bób) i psiankowatych (papryka, ziemniaki, pomidory, bakłażan itp.), produktów wędzonych i puszkowanych o podejrzanym składzie, cukru, słodzików, roślinnych tłuszczy przemysłowych (olej rzepakowy, kukurydziany, utwardzane oleje roślinne), nie piję kofeiny (no dobra, czasem muszę :D), alkoholu, większości herbat. Do minimum ograniczyłam jaja (więcej tutaj), orzechy i pestki.

Podstawą mojego jadłospisu są mięsa (chude i tłuste), ryby, owoce morza, warzywa i kiszonki, które objętościowo stanowią największą część mojego posiłku, zdrowe tłuszcze (awokado, oliwa z oliwek, smalec, masło ghee), które stanowią podstawowe źródło mojej energii oraz w mniejszym stopniu niskowęglowodanowe owoce. Może po kilku miesiącach wrócę do niektórych produktów, po których czuję się dobrze.

Posiłki przygotowuję w parowarze (więcej tutaj). Jedynie ogórki i sałatę jem na surowo. Wszystko inne staram się jeść gotowane, miksowane, ewentualnie smażone na oleju kokosowym lub smalcu gęsim, aby zapewnić moim jelitom jak najlepszą regenerację.

dieta10
Mój nowy parowar sprawdza się świetnie. 

Staram się jeść co 4 godziny, zachowując 12 godzinną przerwę między kolacją a śniadaniem. Dzięki temu unikam spadków poziomu cukru, co prowokuje reakcję autoimmunologiczną. Jem więc najczęściej cztery posiłki. W dni wolne, kiedy mój dzień jest krótszy lub gdy nie trenuję, wystarczą mi trzy duże posiłki. Czasami sięgam po zdrową przekąskę, ale tylko wtedy, gdy czuję spadek energii. Zdarza mi się bowiem wpadać w hipoglikemię, choć dzięki tej diecie coraz rzadziej.

Dobrze przeżuwam jedzenie. Mózg potrzebuje bowiem odpowiednich sygnałów, aby wydzielać enzymy. Poza tym rozdrobnione jedzenie jest szybciej i łatwiej trawione, a substancje odżywcze w nich zawarte lepiej wchłaniane.  Jem w spokoju, bez pośpiechu. Jedzenie jest bowiem procesem, który wymaga aktywacji układu przywspółczulnego. Stres i wysiłek fizyczny aktywuje układ współczulny. Oba układy są częścią systemu nerwowego, ale w danej chwili człowiek może znaleźć się tylko w jednym z nich. Dlatego na przykład w stresie nie czujemy głodu.

Dokładnie czytam składy i etykiety w poszukiwaniu cukrów, konserwantów, skrobi, sztucznych barwników. Niestety, często produkt bez konserwantów zawiera sporo chemii.

konspol
Nie ma glutaminianu, nie ma laktozy, są inne „ulepszacze”, w tym glukozę, czy też aromaty. 

Obecnie nie liczę ani kalorii ani makroskładników. Po prostu z dozwolonych produktów najadam się do syta. W praktyce jem jednak ok. 100-150g białka, 100g tłuszczy, ogromne porcje warzyw i kiszonek.

Unikam pestycydów, dokładnie myję warzywa i owoce.

Staram się przygotowywać posiłki na bieżąco. Jedynie do pracy przygotowuję pudełka dzień wcześniej i w nocy przechowuję w lodówce, żebym nie musiała wstawać o godz. 5 rano. W pracy nie odgrzewam jedzenia, bo zanim do niej dojadę zdąży uzyskać temperaturę pokojową. Muszę jedynie zmienić plastikowe pudełka na szklane. Te pierwsze zawierają ksenostrogeny, które wchodzą w interakcje z układem hormonalnym. Polecacie jakieś? Może poproszę Mikołaja o prezent :)

mob11
Pudełka jeżdżą ze mną wszędzie. Wolę jeździć z całą ich torbą, niż jeść w jakimś podejrzanym miejscu. 

Zawsze mam w lodówce zapas warzyw, mięsa i ryb na kilka dni do przodu. Nigdy nie dochodzi dzięki temu do sytuacji, że przychodzę do domu i nie mam nic do jedzenia, przez co muszę sięgnąć po coś niezgodnego z moją dietą.

warz1
Nie ukrywam, że bardzo pomaga mi moja mama, która będąc na emeryturze robi mi z rana zakupy na targowisku miejskim.

Na początku zapisywałam wszystko co jem, łącznie z odczuciami, czy byłam najedzona, czy miałam zachcianki na słodkie, czy chciało mi się spać. Wyciągałam z tego wnioski i dokonywałam zmian. Poza tym, zapisując wszystko jest się bardziej świadomym, ile tak naprawdę się je.

I co najważniejsze, jestem nieugięta. Robię to wszystko dla siebie! W pracy dziękuję za ciastko z okazji urodzin kolegi. Na rodzinnych imprezach jem łososia z warzywami, gdy inni delektują się sałatką z majonezem. Nie słucham „dobrych rad”, że jedna porcja mi nie zaszkodzi. Moim zdanie, jeśli komuś zależy na mnie i na moim zdrowiu, powinien to zrozumieć.

Za dużego wyboru na co dzień nie mam. Niestety, większość produktów odpada przy moich dolegliwościach.

Mięso 
Dozwolone: wołowina, kurczak, przepiórka, kaczka, gęś, indyk, jagnięcina, wieprzowina (bez konserwantów i ulepszaczy), podroby (nerki, serca, wątróbka). Wędliny i kiełbasy tylko z bardzo dobrym składem.
Zakazane: mięso i wędliny przetworzone, zawierające glukozę, skrobię, białko sojowe itd.

Zwracam uwagę na jakość mięsa. Przykładowo kurczak kupuję tylko z małych zakładów i to w całości, a następnie rozbieram na części. Ze sprawdzonych źródeł wiem, że całe kurczaki mają mniej „chemii”, aniżeli same udka, czy piersi.

cdn3
Jeśli kiełbasy, czy kabanosy to tylko te z samego mięsa i soli. Żadnych chemicznych dodatków. Te kupiłam w sieci Społem. Drobiowe są w Biedronce. 

b26
Dobre są również te z Drobimexu. Do kupienia w Tesco. 

dieta7
Ostatnio w Tesco znalazłam również takie kiełbasy o bardzo dobrym składzie. 

szynka
Jedyna szynka, którą jem. Zawiera tylko mięso i sól. Coraz częściej pojawia się w różnych sklepach w promocjach. 

mob36
Najbardziej cieszę się, gdy dostają jakieś wiejskie mięsko. 

Minimum dwa, trzy razy w tygodniu warto spożywać podroby (więcej tutaj), gdyż mają wartość odżywczą porównywalną z warzywami, zapewniając sporo witaminy A, D, żelaza i cynku.

serca
Serca indycze. Z podrobów planuję zrobić w przyszłości domowy pasztet. 

mob75
Nie można jeść też cały czas kurczaka. Warto wprowadzać wołowinę bogatą w cynk i żelazo, czy też tłuste gęsi lub kaczkę.

Ryby i owoce morza
Dozwolone: świeży łosoś, makrela, śledź, halibut, dorsz, tuńczyk, flądra, sardynki, morszczuk, pstrąg, ostrygi, krewetki.
Zakazane: wędzone i hodowlane, np. panga. Ryby puszkowane zawierające rtęć i BPA.

Zarówno mięso, jak i ryby nie obrabiam przesadnie termicznie. Dozwolone jest pieczenie, smażenie, gotowanie, gotowanie na parze i duszenie. Preferuję tłuste kawałki, które np. w przypadku ryb zapewniają kwasy omega-3. Z tego względu warto jeść je minimum 3/4 razy w tygodniu.

b19
Głównie jem łososia. Chciałabym spróbować pstrąga, ale jakoś boję się tych wszystkich ości. W planach mam też spróbować krewetki tygrysie. Innych owoców morza nie lubię. 

Bardzo dobre są również sardynki i małe ryby z kręgosłupami, np. szprotki (świeże, w sosie własnym), które stanowią bogate źródło wapnia. Nie umiem jednak znaleźć szprotek, które nie są wędzone, ani w oleju. Widzieliście gdzieś?

Odpadają jedynie ryby w puszkach (chyba, że w sosie własnym i bez konserwantów), w tym zawierający sporo rtęci tuńczyk i wędzone, do produkcji których używa się cukru i innych rakotwórczych substancji. Kiedyś jadłam sporo tuńczyka, teraz w ogóle.

Tłuszcze
Dozwolone: bulion z mięs (codziennie min. szklanka), ryb, warzyw, oliwa z oliwek, olej kokosowy (nie wymaga żółci do trawienia), masło ghee, mleko kokosowe, masło kokosowe, pasta kokosowa, wiórki kokosowe, masło tylko, gdy jest dobrze tolerowane, ale ja unikam.
Zakazane: olej sojowy, rzepakowy, kukurydziany, słonecznikowy, lniany, orzechy i nasiona.

dieta4
Smalec gęsie jest pyszny. 

Podstawa to nasycone kwasy tłuszczowe, jak smalec czy olej kokosowy. Roślinne przez swoją niestabilność powodują większą oksydację, co prowadzi do różnych chorób serca i zwiększenia stanu zapalnego w organizmie. Więcej o tłuszczach przeczytacie tutaj.

Kokos i wszystkie jego pochodne są świetnym źródłem energii. Są bowiem  szybko wykorzystywane, nie wymagają dużego udziału żółci do trawienia, nie odkładają się w postaci tkanki tłuszczowej. Warto jednak dbać o to, by wiórki nie zawierały siarki.

slow27
Mleko kokosowe i olej kokosowy, to podstawa moich zakupów. Więcej o właściwościach kokosu tutaj.

Dla redukcji stanu zapalnego kluczowy jest stosunek kwasów omega-3 do omega-6, co należy regulować przez spożycie ryb, alg morskich, czy owoców morza.

Kluczowy jest również wywar z kości i mięsa (więcej tutaj), gotowany min. 4 godziny na małym ogniu. Ważne, by dodać ocet, który wydobywa minerały z kości. Rosół ten zawiera m.in. glicynę, która regeneruje tarczycę. Warto pić rosół codziennie, a na pewno minimum co drugi dzień zastąpić mięso, czy rybę właśnie bulionem lub zupą – krem.

zupa3
Nie mogę się już doczekać świąt i wywaru z głów karpi. 

Warzywa
Dozwolone: szparagi, rukola, karczoch, bataty (maks. porcja dziennie), awokado, buraki (maks. porcja dziennie), botwinka, brokuł (tylko dobrze ugotowany), kapusta (tylko dobrze ugotowana), marchewka (maks. 2 porcje dziennie), kalafior (tylko dobrze ugotowany), seler, cykoria, ogórek szczypiorek, topinambur, jarmuż (tylko dobrze ugotowany), kalarepa (tylko dobrze ugotowana), por, sałata, cebula, szpinak, brukselka (tylko dobrze ugotowana), cukinia, rzodkiewka, groszek (maks. 2 porcje dziennie), fasolka szparagowa, dynia (maks. porcja dziennie), grzyby (pieczarki, boczniaki, kurki, prawdziwki itp.).
Zakazane: warzywa psiankowate: ziemniaki, pomidory, papryka, bakłażan, rośliny strączkowe: fasola, groch, cieciorka, soczewica (można z czasem włączyć), soja, grzyby shiitake i inne lecznicze.

dieta3
Bardzo lubię szpinak smażony na oleju kokosowym z czosnkiem.

Rośliny strączkowe (soja, ziemniaki, fasola, bób) mają te same negatywne właściwości co zboża, poza glutenem. Soja (więcej tutaj) jest kategorycznie zakazana ze względu na zawartość estrogenów roślinnych. Inne strączki mogą być spożywane od czasu do czasu, ale np. po namoczeniu, fermentacji, czy kiełkowaniu. W diecie poprawiającej stan jelit, autoimmunologicznej, przeciwzapalnej i dążącej do zwiększenia przyswajalności  pokarmu rośliny strączkowe powinny być jednak wykluczone ze względu na lektyny, kwas fitynowy, czy fermentujące węglowodany powodujące wzdęcia, czy gazy.

Więcej o właściwościach warzyw tutaj.

Staram się jeść sporo warzyw bogatych w witaminę C (brokuł, kalafior, buraki, czosnek, brukselka), zielonych warzyw liściastych (rukola, roszponka, jarmuż, pietruszka, szpinak, cykoria, botwinka), które wspierają detoks wątroby, surowych warzyw wspomagających detoks hormonów, dobrze ugotowanych warzyw krzyżowych (brokuł, kalafior, brukselka, kapusta), które są bogate w siarkę i zapewniają detoks wątroby, gorzkich warzyw, jak cykoria i rukola, które pobudzają przepływ żółci, kiszonych warzyw dostarczających prebiotyków, botwinki zawierającej sporo wapnia, słodkich ziemniaków, dyni i topinamburu, które są łagodnymi prebiotykami, czosnku i cebuli, które pomagają wydzielać enzymy trawienne i innych dozwolonych kolorowych warzyw zawierających sporo antyoksydantów.

dieta9
Z cukinii można wyczarować makaron. 

Warzywa krzyżowe (brokuł, kalafior, brukselka, kapusta) muszą być dobrze ugotowane, ze względu na właściwości blokujące absorpcję jodu, co zmniejsza wydajność pracy tarczycy. Ja przygotowuję je w parowarze, żeby nie straciły wszystkich witamin.

Owoce
Dozwolone: jabłka papierówki, morele, jeżyny, świeża żurawina, świeża figa, grejpfrut, kiwi, cytryna, limonka, melon, nektaryna, pomarańcza, brzoskwinia, gruszka, śliwka, granat, malina, truskawka, borówka.
Zakazane: arbuz, banan, mango, ananas, winogrona, suszone owoce, owoce w puszcze, jagody goji. Z czasem można włączyć świeże owoce, ale osobiście unikam słodkich smaków.

Owoce podnoszą poziom cukru we krwi oraz wpływają na lektynę, która jest hormonem odpowiadającym za regulację apetytu. Powinno się je więc ograniczać do jednej, maksymalnie dwóch porcji dziennie. Skoki insuliny zwiększają bowiem wydzielanie hormonów stresu i promują atak autoimmunologiczny. Jem więc głównie te o niskiej zawartości cukru. Z czasem można wprowadzić te z przewagą skrobi, jak babany, ale nie chcę ryzykować.

sorbet
Z owoców można zrobić fajny deser. Przepis na lody tutaj. Mrożonki są dozwolone. Można zrobić koktajl z mlekiem kokosowym.

Z warzywami i owocami muszą uważać osoby mające SIBO lub nietolerancję FOODMAP. Wtedy odpada: jabłko, karczoch, morele, wiśnie, gruszki, śliwki, nektarynki, brzoskwinie, szparagi, kapusta, czosnek, por, cebula, awokado, burak, brokuł, brukselka, grzyby, dynia, kalafior, seler, koper włoski, kokos i jego pochodne, miód, winogrona, suszone owoce, jeżyna, pasternak, bataty, kalarepa, topinambur, maniok, tapioka itp. Należy uważać również na pestki, które mogą powodować problemy pokarmowe.

Na szczęście dobrze się czuję po dozwolonych warzywach.

Zioła/przyprawy/dodatki
Dozwolone: kurkuma, imbir, rozmaryn, bazylia, kolendra, czosnek, chrzan, oregano, mięta, pietruszka, szałwia, sól morska lub himalajska niejodowana, tymianek, estragon, majeranek, rumianek, cynamon, liść laurowy, goździki, koperek, szafran, pokrzywa, mniszek, ocet jabłkowy, ocet balsamiczny.
Zakazane: pieprz czarny, biały, różowy, ziele angielskie, czarnuszka, kozieradka, mak, kakao, sezan, jałowiec, gałka muszkatałowa, kardamon, anyż, wanilia, gorczyca, gotowe sosy, dressingi, majonez, ketchup, musztarda, słodka i ostra papryka.

kurkuma
Kupuję tylko ekologiczne przyprawy. 

Imbir, kurkuma, szałwia, oregano, cynamon, bazylia działają przeciwzapalnie, więc ich używam najwięcej.

Słodziki
Dozwolone: cukier kokosowy.
Zakazane: miód (można z czasem włączyć), syrop klonowy, melasa.

Słodziki odpadają, gdyż organizm nie rozpoznaje źródła i wszystko traktuje, jak cukier, co powoduje wyrzut insuliny. Cukier promuje ponadto atak autoimmunologiczny. Po czasie można jedynie wprowadzić gorzką czekoladę lub miód.

dieta1
Zdarza mi się od czasu do czasu sięgnąć po gorzką czekoladę. Najlepsza jest ta z wysoką zawartością kakao. Ta ze zdjęcia ma aż 99 procent!

Napoje
Dozwolone: woda, mięta, lipa, imbir, rumianek, pokrzywa, świeże soki warzywne w formie smoothie.
Zakazane: alkohol, napoje słodzone, soki owocowe, kawa, herbata czarna, zielona, czerwona, biała, napoje energetyczne, zioła typu jeżówka lub melasa, które stymulują układ odpornościowy, preparaty pochodzące z pestek.

Kawę można wykorzystać jedynie do domowej lewatywy, która wspiera detoks wątroby. Poza tym podnosi poziom kortyzolu i tym samym insuliny we krwi. Kofeina może pobudzać również układ odpornościowy. Alkohol jest całkowicie wykluczony (więcej tutaj).

dieta5
Jeśli energetyki, to tylko te naturalne. 

Zabronione są soki owoce, gdyż zawierają sporo fruktozy, a pozbawione są błonnika, co w konsekwencji powoduje szybki wzrost poziomu cukru. Można od czasu do czasu spróbować soku z warzyw, ale domowego, bo pasteryzowane są pozbawione większości składników odżywczych.

Codziennie piję natomiast 3-4 litry wody.

suple13
Wróciłam do picia kefiru wodnego. Więcej tutaj.

Wszelkiego rodzaju herbaty (białe, czarne, zielone, czerwone) są zakazane, gdyż mogą wprowadzać nierównowagę do działania układu odpornościowego. Można pić owocowe, ale ja ich nie lubię.

Kiszonki
Dozwolone: kiszona kapusta, ogórki, kombucha, kefir wodny, kwas buraczany, warzywa fermentowane.
Zakazane: produkty kwaszone.

m15
Domowe kiszonki (więcej tutaj). Gdy mi się kończą, kupuję w sklepie ze zdrową żywnością, oczywiście niepasteryzowane. 

Produkty fermentowane są ogromnym źródłem prebiotyków, które wpływają na stan jelit. Staram się więc codziennie jeść kiszone ogórki, kapustę, pić kwas buraczany i kefir wodny. Nigdy nie próbowałam jedynie kombuchy.

Ponadto wykluczone:
– nabiał (mleko i wszelkie produkty mleczne, więcej tutaj), który ze względu na przemysłową homogenizację i pasteryzację nie ma żadnych właściwości odżywczych. Mleko często pochodzi też od krowy karmionej hormonami i antybiotykami. Ponadto nabiał jest insulinogenny, nie podnosi poziomu cukru, ale powoduje skoki insuliny. Często po nabiale wpada się w hipoglikemię. Mleko jest też jednym z najsilniejszych alergenów. Osoby z chorobami autoimmunologicznymi nierzadko nie tolerują laktozy, więc nabiał jest wykluczony. Odpadają również jaja, choć można do nich z czasem wrócić (więcej o ich właściwościach tutaj).

– zboża (gryka, owies, chia, kukurydza, ryż itd. pod każdą postacią), które mają wysoki indeks glikemiczny, małą wartość odżywczą, substancje antyodżywcze, jak kwas fitynowy, blokujący przyswajanie minerałów (cynk, żelazo, magnez), lektyny drażniające jelito, gluten powodujący nieszczelność śluzówki jelit, czy też inhibitory enzymów, co sprawia, że są trudniej trawione. Zboża podnoszą również poziom cukru we krwi i mają charakter prozapalny. Jeśli problemem jest jedynie choroba autoimmunologiczna, bez insulinooporności to w fazie remisji można wrócić do ryżu lub zbóż bezglutenowych. Ja jednak czuję się po nich źle.

Jak to wygląda w praktyce?

Zazwyczaj wstaję o godz. 6. Nawet w weekendy nie jestem w stanie spać dłużej, ale to kwestia moich wyczerpanych nadnerczy. Piję 0,5l wody źródlanej z łyżeczką soli niejodowanej dla ich regeneracji. Może być też woda z cytryną lub imbirem.

Po przyjściu do pracy o godz. 8 dotychczas piłam kawę z łyżeczką oleju kokosowego. Przy moich wyczerpanych nadnerczach kofeina niestety odpada. Mogłabym ją zastąpić kawą z cykorii, ale nie smakuje mi. Piję więc antyzapalnie działające zioła, mianowicie lipę, prawoślaz albo porost islandzki albo napar z imbiru. Przyznaję szczerze, że zdarza mi się jednak wypić od czasu do czasu kawę, gdy się nie wyśpięi nie jestem w stanie funkcjonować bez kofeiny.

cdn2
To nie to samo, co dobra kawa z ekspresu (więcej o kawie tutaj).

lek4
Ziółka natomiast bardzo mi smakują. Najbardziej lipa, bo porost jest bardzo gorzki, ale do przełknięcia. 

Dopiero o godz. 9 jem śniadanie. Mówi się, że śniadanie przy wypalonych nadnerczach powinno być spożywane 30-45 minut po przebudzeniu. Nie jestem do tego przyzwyczajona, bo przez długi czas nie jadłam śniadania (więcej tutaj). Poza tym, żeby spokojnie zjeść musiałabym wstawać chyba o godz. 5.

Najczęściej w ramach 1. posiłku jem zestaw sałat (lodowa, roszponka, rukola itp.), jeden duży ogórek pokrojony w kostki oraz 100-150g ryby (najczęściej łososia) lub mięsa (najczęściej wołowiny). Rybę przygotowuję w parowarze, mięso smażę na oleju kokosowym lub smalcu gęsim lub również paruję. Całość polewam olejem z ostropestu dla wsparcia wątroby. Duża porcja białka z rana jest kluczowa, gdyż pozwala utrzymać przez cały dzień stabilny poziom cukru we krwi i odciążyć nadnercza.

lek11
Wersja z rostbefem z wołowiny. 

losos
Wersja z łososiem. Może nie wygląda, ale mnie smakuje.

lek6
W domu jem często na śniadanie cukinię. Popijam sokiem z kiszonych buraków. 

dieta2
W dni wolne, gdy z rana idę na trening przed jem tylko białko, by nie czuć się ciężko. Najczęściej kurczaka z piekarnika. 

W czasie pracy piję 1,5l wody źródlanej lub mineralnej.

lek10
Wodę mineralną piję od czasu do czasu. Częściej sięgam po źródlaną. 

Kolejny posiłek jem o godz. 13. Najczęściej jest to sałata (lodowa, rukola, roszponka), znów zielony ogórek, połowa awokado albo całe małe oraz 100-150g wątróbki (więcej o jej właściwościach tutaj) z parowaru. Od czasu do czasu zamiast podrobów jem kurczaka, wołowinę, czy rybę. Całość również polewam olejem z ostropestu.

watrobkanowa
Uwielbiam połączenie awokado z wątróbką. 

dieta8
Gdy jestem w domu, próbuję nowych smaków. Tutaj tagliatelle z cukinii z krewetkami. 

Zazwyczaj przed godz. 16 zaczynam trening. Tak, przed treningiem zjadłam tłuszcze, których normalnie nie polecam. Od posiłku mijają zazwyczaj jednak 3 godziny i jedzenie zdążyło się już stawić. Najlepiej trenuje się bowiem na pustym żołądku.

W trakcie treningu wypijam drugą 1,5-litrową butelkę wody.

Po treningu (przed godz. 18) jem absolutnie największy posiłek dnia, który najczęściej mieści się na… trzech talerzach. Na największym warzywa (najczęściej brukselka, kalafior, brokuł i 100g batatów z parowaru) polane łyżką smalcu gęsiego, na drugim kiszone ogórki,, na trzecim mięso. Najczęściej to udka lub skrzydełka z kurczaka pieczone w sosie własnym w piekarniku, roladka drobiowa ze szpinakiem, stek wołowy (głównie rostbef), czy pierś z kaczki. Od czasu do czasy wypróbuję czegoś innego.

lek12
Wersja z roladką z indyka. 

serca
Tutaj z sercami indyczymi z parowaru. 

cdn8
Stek jagnięcy.

warz4
Trzy talerze :D

burak
Ewentualnie, jak akurat mam to sok z kiszonych buraków.

Jeśli mam ochotę, robię domowej roboty sosy z oliwy z oliwek połączonej z sokiem z cytryny, albo miksuję awokado z pietruszką i czosnkiem.

Są takie dni, że te trzy posiłki całkowicie mi wystarczą. Bo cięższych treningach około godz. 21 jem jednak jeszcze kolejny talerz warzyw (najczęściej cukinię z parowaru) posypanych kurkumą i polanych smalcem gęsim. Jeśli naprawdę jestem bardzo głodna, dodaję 100g batatów.

Do tego serwuję sobie rozgrzewającą zupę – krem z warzyw (przepis tutaj). Z buraków, batatów, dyni, cukinii, brokułu. Oczywiście na bazie wywaru z kości i mięsa wołowego.

Skoro jadłam już tego dnia trzy porcje mięsa/ryby to dzięki temu odciążam nadnercza.

kremzbab
Krem z batatów. 

lek7
Krem ze szpinaku i brokułu. 

cdn7
Krem z buraczków. 

Zdarza się, że po ciężkim treningu strasznie ssie mnie jeszcze w żołądku, więc sięgam jeszcze po polskie jabłka – papierówki, melon albo owoce leśne.

mob60
Żałuje, że nie ma lata, bo maliny z Lidla nie smakują już tak, jak kilka miesięcy temu. 

Po przyjściu z treningu piję również różne dozwolone zioła, napar z imbiru i oczywiście wodę.

I to tyle. Wiem, moja dieta jest mało urozmaicona, ale mi to wszystko bardzo smakuje. Poniżej przedstawię Wam jednak listę produktów, które mogę jeść, a które są dla mnie całkowicie zakazane.

Przekąski
Nie jestem idealna. Zdarza mi się coś podjeść między posiłkami. Najpierw piję jednak wodę i sprawdzam, czy głodu nie mylę z pragnieniem. Jeśli nie, staram się sięgać po zdrowe produkty. Najczęściej są to więc kabanosy, czy szybki deser w postaci wiórek kokosowych zalanych mlekiem kokosowym.

deser8
Z dozwolonych produktów można wyczarować masę dobrych deserów. Kilka u mnie w zakładce z przepisami.

plan4
Do deserów wykorzystuję mąką kokosową lub z topinamburu. 

jog3
Na bazie żelatyny, czy agar-agar można wyczarować pyszne galaretki. Żelatyna zawiera glicynę, która regeneruje tkanki. 

Można robić też koktajle warzywne (blendowane, w formie smoothie, żeby nie stracić cennych składników) z selera naciowego, pietruszki, buraka, cukinii, szpinaku, cykorii, imbiru. By witaminy lepiej się wchłaniały, warto dodać łyżeczkę oleju kokosowego lub innego tłuszczu.

b7
Do zdrowych przekąsek należą również kasztany, krem kokosowy (np. taka), ciastka inulinki z probiotykami (np. takie). Próbowałam jedynie kasztany. 

I mała spowiedź. W mojej diecie są czasem dwa odstępstwa. Staram się jednak, aby były jak najrzadsze.

cdn4
Kocham jajecznicę z szynką parmeńską lub kabanosami :(

Druga słabość to… orzechy! Kocham nerkowce i zdarza mi się zjeść całą paczkę z Lidla. Nie, nie podjadam jednak przez cały dzień, bo to najgorsze, a zjadam całą paczkę naraz. Mniejsze zło, bo przynajmniej nie narażam się na ciągłe skoki cukru. Lubię też brazylijskie, migdały i najzdrowsze, włoskie. Staram się jedynie unikać ziemnych.

dieta6
Jak bardzo nie chce mi się gotować, wpadam natomiast do Tu Lis Ma Norę Cafe na zupę lub sałatkę. 

Czuję po spałaszowaniu jajecznicy, czy orzechów wyrzuty sumienia, ale raz się żyje :D

Carb flu
Jak wiecie, jeszcze kilka miesięcy temu jadłam węglowodany z kaszy jaglanej, czy ryżu. Ich drastyczne obcięcie było szokiem dla organizmu, który musi przystosować się do nowej sytuacji.

Wiedziałam, że w tzw. „okresie przejściowym”, gdy organizm przestawia się ze spalania glukozy na wykorzystywanie tłuszczu i następuje jego mocny detoks, mogą pojawić się różne objawy: ból głowy, zmęczenie, drażliwość, brak energii, kłopoty z koncentracją, słabość, zawroty głowy, zaparcia lub biegunki, mdłości. Często rezygnacja z węglowodanów powoduje również lekkie odwodnienie, gdyż każdy 1 gram węglowodanów potrzebuje 4 gramów wody. Szybki spadek wagi na początku związany jest więc z utratą wody. Zboża oraz cukier mają właściwości uzależniające, chęć podjadania jest więc całkowicie normalna.

Potocznie to tzw. „carb flu” (więcej tutaj). Jego wystąpienie to jednak sprawa indywidualna. Niektórzy nie mają w ogóle objawów, inni męczą się tygodniami. Przeważnie jednak po 4-6 tygodniach ciało przyzwyczaja się do utylizacji tłuszczu i uniezależnia się od glukozy. Osobiście powoli dochodzę do siebie, ale początki były straszne. Czułam się, jak zombie. Momentami zwiększałam jedynie ilość tłuszczu, aby energia po odstawieniu węglowodanów pozostała na wysokim poziomie. 100kg w martwym ciągu jednak nie jestem w stanie teraz w ogóle podnieść. Nie mam siły (więcej tutaj). Rozumiem już, dlaczego Monika zaleciła mi rezygnację z treningu siłowego. Bez silnej woli i tego, że kocham to robić, nie miałabym siły dojść do studia. Piję jednak dużo płynów, uzupełniam elektrolity (sól). I nie zapominam o relaksie (więcej tutaj).

Mam nadzieję, że wkrótce będę tak zadowolona, jak mój portfel, bo przejście na mową dietę drastycznie zmniejszyło moje wydatki. No chyba, że mam ochotę na coś extra, ale to pozwalam sobie tylko od czasu do czasu.

 

57 myśli w temacie “To co Ty jesz?”

  1. Witaj, Twój blog to skarbnica wiedzy! Na początku tygodnia miałam robione usg piersi i „przy okazji” (nie wiem czemu) Pani postanowiła mi zrobić usg tarczycy. Okazało się, że mam już tam niewielkie ogniska zapalne i nacieki. Powiedziała mi, że to może już być początek Hashimoto (moja mama i babcia mają) i że już w tym momencie mam podwyższone przeciwciała. Czy w takiej sytuacji (to jeszcze chyba nie choroba) konieczny jest AIP czy wystarczy nie jeść glutenu i nabiału? Według Pani radiolog nie ma na razie po co iść do lekarza bo hormony tarczycy mam ok a na samą reakcję ukłądu immunologicznego lekarz mi nie pomoże… Jestem gotowa na zmianę diety dla zdrowia, ale nie ukrywam, że miło byłoby gdybym nie musiała rezygnować ze wszystkiego co lubię…

  2. Śledz i łosoś norweski są najgorszym co możesz jeść. Wszystkie ryby pochodzące z BAłtyku są do kosza. Dorsz również. BAłtyk jest najbardziej zanieczyszczonym morzem na świecie przez to że jest mały i praktycznie nie ma odpływu ani tzw. ,,pływów”. Dozwolony jest łosoś atlantycki i wszystke ryby atlantyckie zimnolubne. Niestety podroby też nie są dobrym rozwiązaniem , szczególnie wątróbka jesli nie jest bio lub najepiej wiejska. Magazynuje ona wszytskie toksyny. Tak samo karkówka, którą kiedyś lubiłam. Zwierzęta właśnie w kark dostają zastrzyki z antybiotykami. Polecam ostrą weryfikację jedzenia.

  3. Co do ryb – łosoś przeważnie jest hodowlany i ostatnio coraz więcej mówi się, że zawiera bardzo dużo dioksyny – bardzo szkodliwego związku własnie wskutek hodowania łososia na masową skalę w bardzo kiepskich warunkach (co innego dziki łosoś, oczywiście droższy i o bardziej czerwonym mięsie, niż ten sklepowy „pomarańczowy” – dziki łosoś bezpieczny)
    Ryby morskie niestety też mogą być niekorzystne – ponoć Bałtyckie rybki też pływają w mocno zanieczyszczonej wodzie
    a ktoś tu pisał o mięsie – trzeba uważać, by nie przesadzić, nadmiar białka (mięso jest bogate w białko) może też uszkadzać nerki – wystarczy poczytać krytyczne uwagi nt diety dukana
    ogólnie jednak, skoro studiujesz dietetykę, to chyba wiesz co robisz, no chyba, że profesorowie i kadra wykładowcza mają jakieś przestarzałe dane ;)

    1. Dieta Dukana odrzucała tłuszcz, stad te fatalne skutki jej stosowania. 2g białka na 1kg/mc i 1g tłuszczu na 1kg/mc w moim wypadku sprawdza się świetnie. Ci do toksyn… Gdzie ich nie ma :/ Smog nas zabija… Nie ma co popadać w paranoję :)

  4. Tak z ciekawości. Bo sama nie pójdę w tym kierunku. Zastanawiam się, jak bardzo trudno było Ci wrócić do jedzenia mięsa po latach wegetarianizmu. Fizycznie i psychicznie. Bardzo cierpiałaś/cierpisz? (Mnie sam zapach mięsa odrzuca, więc…)

  5. Tylko jak to wszystko ogarnąć samemu wychowując dzieci( w tym jedno chore) gdy nie ma znikąd pomocy…a jeszcze trza pracować. Gdy nie ma siły nawet wstać. Zastanawiam sie nad wyjazdem całkiem z naszego kraju gdzieś w czyste rejony bawarii…boję się tego co nasz kraj oferuje ludziom starszym chorym itp

  6. Niech Pani wyrzuci te plastikowe pudełka na „drugie śniadanie”. Można kupić takie same ze szkła. Są bezpieczne. W tych plastikowych są ftalany, bisfenol i formaldehyd.

  7. Kilka dni temu odebrałam wyniki z Hashimoto i niedoczynnością, reszta badań niebawem.
    Bardzo dziękuję za wpis, przejrzysty i szczegołowy, potraktuję listę jako wskazowkę dla siebie na początku eliminacji produktow z diety.
    Mam pytanie czy kiełki mogą być groźne?

  8. A dlaczego olej lniany jest zakazany? Zmagam się z PCOS i lekarz zalecił minimum 1 łyżkę po obiedzie, codziennie.

      1. dziękuje za odpowiedź :). Bardzo fajny blog, wiele cennych informacji, będę zaglądać regularnie

  9. A co jeśli jestem weganką? W jaki sposób uzupełniać białko? Dotychczas sięgałam właśnie po soczewicę czy fasolę, a teraz widzę że to zakazane…

    1. No to trudno o źródła białka… Są na pewno jakieś sproszkowane, ale to jednak nie to samo co białko zwierzęce. Kwestia wyboru. Zdrowie vs ideologia. Ciężka sprawa…

  10. Witam super blog😊 ja również borykam się z brakiem miesiączki po odstawieniu tabletek.Monika mnie prowadzi również juz protokół mam rozszerzony o psiankowate i orzechy😊 ale jajek brakuje mi ale chyba moge czasami zgrzeszyć.Po 3 msc okres mi sie pojawił ale przesrrzegalam diety potem myślałam ze juz ok ale niestety nadal mam problem z niskim estrogenem chodzi o zaburzenia przysadka jajniki.Bardzo mi sie podoba takie jedzenie można tworzyć cuda wiec sie staram pilnować.Drugim problemem jest kawa ktora z mlekiem kokosowym jest przepyszna ale tez musze z niej rezygnować.

  11. Moja droga, zastanów się dobrze, czy dieta oparta głównie na mięsie i rybach to jest właśnie to „samo zdrowie”? Ja miałam także spore problemy ze zdrowiem (żołądek przede wszystkim, zaraz za nim wątroba, nerki…). Wiesz, czytałam już wiele publikacji i badań na ten temat i jednak popieram zdanie, że mięso to nie taka dobra sprawa jak każdy mówi. Skoro spożywa się coś co już jest martwe to odkłada się w nas i gnije…. Niestety tez nie trawi się całkowicie. Ja poprawiłam znacznie swój stan zdrowia właśnie odkładając mięso i nabiał, Tobie też polecam! Teraz nie mam nawet przeziębienia, a jak już się jakieś małe pojawi to dosłownie trwa 2-3 dni a nie tak jak kiedyś trzy tygodnie i kilka razy w roku… Pozdrawiam i i zdrówka życzę!

      1. To duża rewolucja ale da się.
        Warzywa, owoce + orzechy i nasiona.
        Wbrew obiegowej opinii, to dieta na której da się normalnie funkcjonować i nie być głodnym ani nie mieć problemów z ilością białka w diecie.
        Znam osoby które na takiej diecie, w dodatku w dużej mierze surowej, biegają dobrze ponad 250 km miesięcznie + ćwiczą kalistenikę/jogę na bardzo wysokim poziomie (a to już niezła „siłownia” jest)

        Jest też przecież duży ruch wege „siłaczy” na np. VeganWorkout można podglądać.

        Aneta ma częściowo racje, ale nie z tym „gniciem”. W zdrowych jelitach nic nie gnije, to bardzo czyste środowisko wbrew pozorom.
        Mięso oraz wszystko co gotowane, za każdym razem powoduje duża odpowiedz organizmu jak na ostry stan zapalny.

        Ja Cię nie namawiam na taka dietę, wybór diety to zawsze musi być własna decyzja bo bardzo(!!!) ważne jest też nasze przekonanie o tym, że robimy dobrze.
        Ale warto „oglądnąć” inne opcje.

        Ja jak się leczę z czegoś, to właśnie surowizną głównie. W ruch idzie malakser i góry surowego „zielonego” a odstawiam produkty odzwierzęce nawet kochane jajka, unikam też wtedy wywarów mięsnych a jem wegańskie zupy i kaszę jaglaną gotowaną na tony.

        Nie jestem wege (ale byłam ponad 6 lat), bo bardzo lubię mięso, ryby, jajka i jadam to normalnie codziennie.

        No ale jak trwoga to… porzucam co lubię i się „nawracam” czasowo, bo pamiętam jakie były efekty diety wege.

        1. Orzechy i nasiona? Bomba prozapalnego Omega-6. Już nie wspomnę o tym, że w Polsce są marnej jakości orzechy ktore są pokryte pleśnią i grzybami.
          Rozumiem ideologie wegan ale bazować na nasionach i orzechach bym się bał.
          Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie uraziłem

          1. Wspomnę, że na diecie autoimmunologicznej orzechy i nasiona sa zakazane.
            Odrzucenie mięsa i ryb spowoduje, że będzie można się właściwie odżywiać tylko liśćmi, warzywami korzeniowymi i energią kosmiczną. Mówiąc poważnie można się wykończyć 🙂

    1. to zależy jaki człowiek ma wiek (starsze osoby mają inne trawienie) , ale też przede wszystkim to zależy jakie kto ma predyspozycje osobiste – ludzie z grupą zero muszą jeść mięso natomiast z grupą AB nie muszą i mogą bez i mają dużo siły na treningach

  12. A co jest nie tak z jajkami?
    Mnie nic nie przeraza w dietach, poza ewentualną koniecznośćią rezygnacji z jaj i owoców. :/

    BTW- a co z dynią? Możesz czy nie?
    Jest o wiele tańsza niż bataty, a upieczona dynia piżmowa prawie się nie różni od nich smakiem czy konsystencją. W smaku nawet IMO lepsza i atka bardziej aromatyczna.
    U mnie ostatnio pieczona dynia występuje i jako dodatek do obiadów i do dań na słodko,a surowa jako dodatek do miksowanych warzyw/owoców tzw. green monsterów.

    1. Jajka to najczęstsze alergeny, które mogą spowodować atak (wzrost poziomu stanu zapalnego).
      Dynię jem, maksymalnie raz dziennie, najczęściej w formie kremu z dynii. Bataty jem najczęściej raz dziennie po treningu, więc koszty nie są duże.
      Pozdrawiam :)

  13. Witaj, chylę czoła w uporze i dążeniu do zdrowia, mi brakuje motywacji, a to może dlatego, że nie mogę zdiagnozować co mi jest, lekarze uważają mnie za wariatkę i hipochondryczkę, więc sama szukam pomocy. Napisz mi proszę jak zbadać insulinooporność i tą całą resztę związaną z cukrami, ja ostatnio robiłam pierwszy raz badania poziomu cukru i wyszło mi, że mam górną granicę, zastanawiam się czy to już powód do zmartwień? Mam tez napady cukrowe, tak to nazywam, jem cały dzień wszystko co nie dozwolone, bo normalnie to wykluczyłam z diety, a mianowicie to co uwielbiam najbardziej: lody śmietankowe w czekoladzie, mleczną czekoladę z orzechami, michałki. Potem mam na miesiąc lub dłużej spokój i jem tylko to co sama upiekę z dozwolonych cukrów czyli banany, daktyle, rodzynki itp. Jak się tak objem to mam problem z …. przez kilka dni, co poprzez wzdęcia kończy się biegunką, najgorsze jest to, że zdaję sobie z tego sprawę a i tak nie mogę nad tym zapanować…. Przepraszam za taki chaos, trzymam kciuki za Ciebie i powodzenia:))) Zaglądam na twój blog od czasu do czasu aby się zmotywować.

    1. Gdy czujesz się, jak wrak człowieka, to zrobisz wszystko, by sobie pomóc.
      W Twoim wypadku najlepiej wykonać krzywą cukrową i insulinową, najlepiej 3-4 punktową. W każdym labolatorium robią. Suszone owoce to sam cukier, więc nie dziwię się, że masz takie objawy. Gdybyś potrzebowała pomocy, to pisz do mnie na joannahasnik@gmail.com.

  14. Łosoś norweski widze u Ciebie króluje tylko zwróć uwagę czy nie hodowlany i poczutaj spbie o jego szkodliwości

  15. Przechodzę podobną dietę – dieta ułożona przez MS ze względu na Hashimoto. Jeśli chodzi o sardynki, to w Auchan kupiłam wczoraj takie w oliwie z oliwek zamiast w oleju. Ewentualnie są takie w wodzie z solą ale to akurat widziałam w Piotrze i Pawle. Łatwo nie jest, ale można znaleźć coś dozwolonego :) Powodzenia!

Dodaj odpowiedź do Marzena Anuluj pisanie odpowiedzi