zdrowie

Wróciłam do punktu wyjścia…

Jak już wiecie z tekstów o mojej walce o zdrowie (zobacz tutaj i tutaj), od 4. stycznia byłam w szpitalu na kompleksowych badaniach. Dokładnie w Samodzielnym Publicznym Centralnym Szpitalu Klinicznym im. prof. Kornela Gibińskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach – Ligocie na oddziale endokrynologii ginekologicznej. Więcej o oddziale możecie przeczytać tutaj.

Ordynatorem oddziału jest dr hab. nauk medycznych Paweł Madej, u którego byłam prywatnie na wizycie w gabinecie w Bytomiu (kontakt znajdziecie tutaj). Dzięki jego zaangażowaniu już w 2 miesiące od wizyty leżałam na oddziale. Zdecydował o tym niewątpliwie brak miesiączki od roku. W innych wypadkach czeka się niecały rok, a na oddział jest się przyjętym dopiero po otrzymaniu okresu. W pierwszym dniu miesiączki po prostu dzwoni się do pielęgniarki oddziałowej i najczęściej na drugi lub trzeci dzień zostaje przyjętym do szpitala. Związane jest to z tym, że część badań musi być wykonana w określonym dniu cyklu.

Jeśli podobnie, jak ja otrzymałyście skierowanie od ginekologa na oddział w Katowicach, musicie zadzwonić do sekretariatu (tel. 32 789 43 51) i ustalić termin przyjęcia. Następnie należy dostarczyć skierowanie osobiście lub przesłać pocztą (wpisujemy pełną nazwę szpitala, oddział i adres: ul. Medyków 14, 40-752, Katowice). Do koperty należy włożyć karteczkę z numerem telefonu lub adresem mailowym, na który otrzymamy potwierdzenie odbioru. Na moim skierowaniu brakowało numeru PESEL, więc dostałam z maila: sekretariatoeg@csk.katowice.pl mail z prośbą o jego podanie.

W szpitalu musiałam stawić się w poniedziałek, 4. stycznia o godz. 7:30 i udać się do rejestracji. Nie musiałam być na czczo, ale i tak zjadłam swój posiłek dopiero około godz. 10. W sumie cały proces rejestracji trwał ok. 3 godzin. Razem z osobami ze skierowaniem na oddział endokrynologii ginekologicznej przyjmowane były bowiem osoby na oddział położniczy.

Najpierw musiałam poinformować pielęgniarkę, że już jestem i zostałam poproszona o czekanie na korytarzu. Później odbyłam krótką rozmowę z lekarką. Musiałam wyrazić zgody na wykonanie mi całej listy badań, informowanie rodziny o moim stanie zdrowia, a także na obecność studentów przy badaniach. Wiem, że część osób się nie zgodziła, ale osobiście jestem zdania, że skoro medycyna w Polsce ma iść do przodu, to trzeba dawać im szansę. Następnie zmierzono mi ciśnienie i zważono. Po kolejnej godzinie zaprowadzono do depozytu, gdzie zostawiłam buty i kurtkę, a następnie na oddział, który mieści się na 4. piętrze szpitala.

Przez okres świąteczno-noworoczny nikogo nie było na oddziale, więc przywitała mnie kilkunastospniowa temperatura. Na szczęście włączono wszystkie możliwe kaloryfery i już popołudniu było ciepło. Pielęgniarka oprowadziła mnie po oddziale, pokazała łazienkę, ubikację, kuchnię, lodówkę, omówiła zasady przechowywania pożywienia i na koniec zaprowadziła do mojego pokoju. Wzięła również mój Letrox, aby podawać mi codziennie rano (dobrze, że nie widziała mojej torby z suplementami :D). Później inna pielęgniarka przyszła jeszcze zbadać mi ciśnienie i zrobić wywiad o ogólnym stanie zdrowia.

szpital3

Otrzymałam VIP-owski, jednoosobowy pokój. Cieszyłam się, bo jak chciałam być sama, to miałam taką możliwość. Śmiałam się, że jestem w hotelu, bo do szpitala dla wygody wzięłam małą walizkę na kółkach. Spokojnie mogłam sobie porozkładać kosmetyki i jedzenie.

Właśnie, jedzenie. W poniedziałek zabrałam ze sobą pudełka z jedzeniem na cały dzień. Z ciekawości jednak poprosiłam o obiad (ok. godz. 13).

szpital1

Otrzymałam zupę warzywną z ryżem, a na drugie danie bigos z kilkoma kawałkami kiełbasy i puree z ziemniaków. Na kolację (już o godz. 16) była bułka, dwie kromki chleba, kawałek masła i pasztet. Do tego herbata. Śniadania już nie wzięłam, ale też było białe pieczywo, owsianka i kakao. Zdjęć nie mam, bo wolałam, żeby dziewczyny, które nie mogły liczyć na wsparcie rodziny dostały więcej. Można było prosić o dokładki.

Ja śniadanie robiłam sobie sama. Wzięłam do szpitala jajowar (urządzenie do gotowania jajek), zapas jajek i ogórków. Niby nie można było używać grzałek, ale udało mi się cichaczem ugotować jajka. Później mama albo tata przywozili mi kolejne trzy posiłki.

szpital2

Domowe najlepsze.

Na parterze szpitala czynne były dwa sklepy z jedzeniem, kosmetykami i prasą, a na każdym piętrze dodatkowo  stały automaty z herbatą i kawą. Na oddziale można było poprosić zawsze o wrzątek. Dzięki temu panie pielęgniarki poznały smak naparu z imbiru i kawy z cykorii oraz oleju kokosowego :) Generalnie wszystkie panie były bardzo miłe i na oddziale czułam się komfortowo.

Przyznam szczerze, że z jedzeniem trochę poszalałam. Wiadomo, leżąc, przeglądając internet (miałam ze sobą komputer), po prostu jadłam z nudów. Codziennie wpadła więc paczka nerkowców :D Po jednym z badań, gdy lekarka wykryła mi guza w piersi tak się zestresowałam, że zjadłam też całą czekoladę z orzechami z Nussbeissera. Ze szpitala wróciłam więc zalana wodą. Na szczęście już zeszła.

Co do badań. Pierwszy raz pobierano mi krew w poniedziałek wieczorem. Wcześniej pani doktor wykonała badanie ginekologiczne oraz badanie piersi. Wyraziłam zgodę, aby doktor, który zaczynał od poniedziałku specjalizację również mógł mnie przebadać. Strasznie był speszony :D Wykryli w każdym razie guz w lewej piersi i byłam podłamana. Siostra mojego ojca zmarła na raka piersi, siostra również miała raka (zmarła na zapaść), tata jest w stanie remisji. Nie ma się co dziwić, że się wystraszyłam.

We wtorek od rana miałam robioną krzywą cukrową i insulinową. Po wypiciu 75g glukozy nie mogłam się pozbierać przez cały dzień. Non stop spałam. Cukier tak nisko mi spadł i wpadłam z hipoglikemię. Tego dnia badanie ginekologiczne zrobił mi ordynator. Przebadał również piersi, ale stwierdził, że to niegroźne miany mastopatyczne i gdy tylko dostanę kiedyś miesiączkę, dla pewności zrobi mi USG piersi. Trochę się uspokoiłam. Popołudniu miałam również badanie USG jajników, gdzie potwierdzono PCOS. O wynikach badań krwi nie informowano mnie w ogóle.

W środę, Święto Trzech Króli miałam jeszcze z rana pobieraną krew. W czwartek nie działo się kompletnie nic, poza rutynową kontrolą temperatury i ciśnienia krwi, ale nie było ordynatora, więc dopiero w piątek rano wyszłam do domu.

szpital

Wynudziłam się więc, jak mops. Nadrobiłam zaległości w prasie (kiedyś napiszę recenzję Food Forum, chcę bowiem zobaczyć jeszcze następny numer). Napisałam post o roli snu (tutaj), rozpisałam kilka diet i planów treningowych. Wieczorami z dziewczynami z oddziału robiliśmy sobie natomiast seanse filmowe (pozdrawiam Was, jeśli to czytacie). Zobaczyłyśmy „Złodziejkę książek”, „Teorię wszystkiego”, „Oszukaną” i „Do utraty sił”. Szczerze polecam. W Święto Trzech Króli odwiedziła mnie siostra z rodziną i przyjaciele, a także jedna z moich czytelniczek bloga (pozdrawiam i dziękuję za wizytę :). Wytrwałam więc jakoś do piątku, choć już było ciężko :D

szpital4

Przy szpitalu jest sporo ścieżek do spacerowania, ale przy minus 15 stopni nawet nie przyszło mi to przez myśl.

Przy wypisie dostałam jedynie wyniki podstawowych badań, jak morfologia krwi. Na całą resztę trzeba było czekać ponad tydzień. Umówiłam się więc z ordynatorem, że je odbierze i później się spotkamy na prywatnej wizycie w jego gabinecie w Bytomiu. Ostatecznie byłam u niego w ostatnią środę.

Oto moje wyniki badań zrobionych w szpitalu (pogrubione) i ich porównanie z poprzednimi z października (1. wartość). W tym czasie mocno pilnowałam jedzenia (więcej tutaj) i wprowadziłam zmiany w suplementacji (więcej tutaj). Zaczęłam przyjmować również Letrox [miesiąc 25 ug, a później 50 ug].

WBC 5,1 / 6,78 [3,8-10,8 10^3/ul]
NEUT 2,5 10^3/ul
NEUT% 48,3 [40-70 %]
LYMPH 2,2 10^3/u
LYMPH% 42,5 [20-45 %]
MIX 0,4 10^3/u
MIX% 9,2 [0-12 %]
RBC 4,7 / 4,27 [3,5-5 10^6/u]
HGB 14,4 / 13,5 [11,2-15,4 g/dl]
HCT 42,6 / 40,7 [36-46 %]
MCV 91,3 / 95,3 [78-102 fl]
MCH 30,8 / 31,6 [26-34 pg]
MCHC 33,8 / 33,3 [32,2-36,8 g/dl]
RDW-CV 14,1 / 13,7 [11-14 %]
PLT 177 / 207 [140-450 10^3/ul]
PDW 13,4 / 14,1 [9-17 fl]
MPV 10,7 / 11,4 [9-13 fl]
P-LCR 32 / 35,8 [13-43 %]
PCT 0,24 [0,17-0,35 %]
RDW-SD 45,1 [37 -54 fL]

OB 2 [3-15 mm/h]
CRP <1 [<5 mg/l]

Ferrytyna 45,95 [13-150 ng/ml]
Żelazo 15,1 [6,6-26 umol/l] / 70 [60-180 ug/dl]
Wapń 2,35 [2,15-2,5 mmol/l]
Magnez 0,89 [0,66-1,07 mmol/l]
Sód 141,4 [137-147 mmol/l]
Potas 4,25 [3,6-5,4 mmol/l]
Chlorki 99 [98-107 mmol/J]
Witamina B12 740,8 [191-663 pg/ml]
Witamina D 66,53 [30-50 ng/ml]

AlAt 41,7 / 32 [<33 U/l]
AspAt 31,2 / 24 [<32 U/l]
alfa-Amylaza 102,1 [28-100 U/l]
Lipaza 24 [13-60 U/l]
GGTP 12,8 / 14 [6-42 U/l]
Białko całkowite 73,7 [64-83 g/l]
Bilirubina całkowita [<15 umol/l] / 0,48 [0,3 – 1,2 mg/dl]
Kreatynina 78,2 [44-80 umol/l]
GFR >60 [60-120]
Mocznik 8,7 [2,8-8,1 mmol/l]

Cholesterol 7,2 [3-5 mmol/l] / 275 [<200 mg/dl]]
HDL 3,5 [>1,2 mmol/l] / 118 [>40 mg/dl]
LDL 4,1  [<3 mmol/l] / 152 [<130 mg/dl]
Trójglicerydy 0,49  [<1,7 mmol/l] / 27 [<150 mg/dl]
Homocysteina 9 [<15 umol/l]
Transferyna 218 [200-360 mg/dl]

Glukoza na czczo 5,37 mmol/l = 97 g/dl / 93 mg/dl
Glukoza po 1 godzinie 6,31 mmol/l = 114 g/dl
Glukoza po 2 godzinach 2,25 mmol/l = 41 g/dl / 62 mg/dl
Insulina na czczo 3,7 ulU/ml / 4,8 ulU/ml
Insulina po 30 minutach 66,88 ulU/ml
Insulina po 1 godzinie 77,6 ulU/ml / 42,13 ulU/ml
Insulina po 2 godzinie / zapomnieli zrobić / 10,61 ulU/ml
HOMA 1,102

QUICKI 0,377

TSH 2,02 / 0,77 [0,270-4,2 mlU/l]
FT4 17,24 [12-22 pmol/l] / 1,07 [0,7 – 1,48 ng/dl]
FT3 3,82 [3,1-6,8 pmol/l]
anty-TPO 174,5 [<34 iU/ml]

LH 0,9 mlU/ml / 2,7 IU/l
FSH 2,1 mlU/ml / 3,0 IU/l
Estradiol 18,1 / 25 pg/ml
Prolaktyna 161,5 [102-496 ulU/ml]
Profil dobowy prolaktyny: 
* 10:00 – 3,39 ng/ml
* 10:00 po PEG – 1,23 ng/ml
* 16:00 – 10,55 ng/ml
Progesteron 0,65 ng/ml
17-OH Progesteron 1,5 [0,2 – 1,3 ng/ml]
Testosteron 0,24 / 0,5 [0,11-0,78 ng/ml]
Wolny testosteron 0,02 [0,02 – 4,1 pg/ml]
Androstendion 2,41 / 3,39 [0,3-3,3 ng/ml]
SHGB 71,95 [18,3-54,1 nmol/l] / 52,2 [19,8 – 155,2 ng/ml]
DHEA-S 240,30 / 423,10 [95,8-511,7 ug/dl]
Hirsutyzm F-G – 4 pkt. 
Acne – 0

Kortyzol 17,21 [6,2-19,4 ug/dl]
Kortyzol:
* 24:00 – 10,39 ug/dl
* 7:00 – 23,17 ug/dl
* po dexa 1 mg – 3,41 ug/dl

Antygen HBS – ujemny
Antygen HCV – ujemny

TVS: Trzon macicy w przodozgięciu prawidłowej wielkości o gładkich obrysach i jednorodnej, prawidłowej strukturze ech. o wymiaracgh 24×17 mm.

Endometrium o przekroju 3 mm.

Jajnik prawy o wymiarach 40x18x30 mm, objętość 11 ml z licznymi pęcherzykami >12. 
Jajnik lewy o wymiarach 43x24x18 mm, objętość 9,8 ml z licznymi pęcherzykami >12. 
Obraz jajników w badaniu USG spełnia kryteria rotterdamskie. 

Po przeanalizowaniu wyników ucieszyłam się, że TSH spadło, co potwierdza moje lepsze samopoczucie. Poziom glukozy po dwóch godzinach nie spadł już na wynikach tak drastycznie, ale jak wspominałam czułam się fatalnie. Zmartwił mnie poziom żelaza, mimo suplementacji i dość wysoki kortyzol. Z Zespołu Policystycznych Jajników zdawałam sobie sprawę. Liczyłam, że dostanę na to jakiś cudowny lek.

Tymczasem, na wypisie diagnoza brzmi:
– Zespół Policystycznych Jajników (II grupa zaburzeń miesiączkowania wg WHO)
– Hashimoto w eutyreozie.
– Hipercholesterolemia.
– Hiperkortyzolemia do dalszej diagnostyki.

Doktor zalecił mi stosowanie tabletek antykoncepcyjnych (Novynette, które sprzyjmowałam kilkanaście lat). Moje zdziwienie było duże. Usłyszałam jednak, że gorsze skutki może mieć dla mojego organizmu całkowity brak miesiączki, aniżeli wywołana sztucznie przez hormony. „Pani ciało po prostu zestarzeje się zdecydowanie szybciej” – stwierdził. Zapytałam jednak, co w wypadku, gdy będę chciała zajść w ciążę (nie planuję, ale kto wie, co mi kiedyś przyjdzie do głowy). Dowiedziałam się, że wtedy zastosowana zostanie odpowiednia terapia hormonalna. Innego wyjścia w sytuacji braku miesiączki od roku przy PCOS lekarz nie widzi. A choroba to wynik skłonności genetycznych.

Po tym, jak znów będę miesiączkować mam się zgłosić na dalszą diagnostykę nadnerczy i badanie USG piersi.

Jeśli chodzi o tarczycę, w dalszym ciągu mam przyjmować Letrox 50ug. Zapytałam przy okazji o możliwość stosowania syntetycznego FT3 (np. Thybonu), bo jego poziom jest u mnie bardzo niski, ale doktor był przeciwny. Jego zdaniem tarczyca powinna pracować bez wspomagania. O naturalną tarczycą już nie zapytałam…

Doktor stwierdził też, że mam gorszy wynik cholesterolu od niego. Zalecił mi jednak by na razie nie zmieniać ilości tłuszczy w diecie i zbadać lipidogram po 6 miesiącach przyjmowania tabletek antykoncepcyjnych. Z tego co sprawdzałam swoje wyniki, to nawet parę lat temu, gdy stosowałam od lat antykoncepcję i nie jadłam tyle tłuszczy co teraz miałam podobne wyniki. Nie wiem więc od czego to zależy. Mówiłam doktorowi, jak wygląda moja dieta. Polecił jedynie zwiększyć ilość węglowodanów. Ostatnio i tak zastanawiałam się nad włączeniem małych ilości bezglutenowych zbóż. Muszę to przemyśleć.

Zapytałam też, jak zwiększyć poziom żelaza. Niestety, nie usłyszałam nic konkretnego poza tym, by łączyć suplementację żelaza i witaminy C dla lepszego wchłaniania.

Na koniec doktor polecił, abym w żadnym wypadku się nie odchudzała, bo moje BMI jest idealne, a redukcja wagi zaburzy proces odbudowy równowagi hormonalnej. Ponadto zdecydowanie powinnam zredukować poziom stresu do minimum, ale dalsza diagnostyka nadnerczy jest konieczna.

Mówiąc krótko, wróciłam do punktu wyjścia, czyli tabletek antykoncepcyjnych, które odstawiłam rok temu, bo nie chciałam niszczyć dalej organizmu. Nie mam pomysłu, co robić dalej. Skonsultować się w poradni Iwony „Ajwen” Wierzbickiej? Kolejny raz u Moniki Skuzy z bloga „Tłuste życie”? Leczyć się na własną rękę, szukać informacji o PCOS na zagranicznych forach, czy zaufać doktorowi?

Jakie jest Wasze zdanie?

63 myśli w temacie “Wróciłam do punktu wyjścia…”

  1. Jak ja to wszystko rozumiem. Sama zmagam się z o dziwo nadczynnością tarczycy prawdopodobnie Graves Basedow i Hashi razem wzięte z tym, że Basedow jest dominujący. Mam nadwagę, zero energii, zero radości z życia. Ciągle zmęczona. A mam tylko 26 lat tyle życia przede mną a ja nie wiem jak ja mam czerpać z tego życia jak na nic nie mam siły. Aktualnie jestem na diecie paleo jednak chyba muszę przejść na protokół autoimmunologiczny bo nie czuje się wcale lepiej. Niby tarczyca ‚zaleczona’ niby dawka odpowiednia a nic poprawy nie cZuje. Chyba nawet coraz gorzej. Lekarze nic sobie nie robią z tego, że ja im ciągle opowiadam o swoich symptomach. Czuję się już jak hipochondryczka :-/ prywatnie Lekarz kasuje 150-200 i mowi mi co już sama wiem. Co tu robić? Jak sobie z tym wszystkim poradzić. Rozważam u siebie zmęczenie nadnerczy. Ale jak to zbadac? Co sprawdzić? J ak leczyć? Strasznie denerwują mnie takie złote rady o eliminowaniu stresu. To weź sobie wyeliminuj cwaniaku. Jak człowiek jest cieniem samego siebie płacze po kątach Z bezradności. Dzień za dniem boryka się nie tylko z uciążliwa chorób a jeszcze z innymi przyziemnymi problemami. I jak tu się nie stresowac? Takie złote rady to dopiero mnie stresuje.
    Chciałam zapisać się do Iwony Wierzbickiej jednak nie ma terminów Już na ten rok w ogóle.
    Tobie Asiu życzę powodzenia mam nadzieję, że uda Ci się osiągnąć satysfakcjonujący poziom energii i chęci życiowych.
    Czytam duzo o tych chorobach i też uważam, że zmiana diety to podstawa. Jest ciężko -wiem. Sama nie mogę zdobyć się do odrzucenia jajek, kawy i orzechów… ale może warto spróbować? M one Asiu to jest właśnie to?

    1. Witaj :) Ja z kawą, jajkami i orzechami od czasu do czasu czuję się najlepiej :) Protokół protokołem, ale dla mnie najważniejsze jest to co ja czuję :) Pisałam też o zmęczonych nadnercza, możesz zrobić badania poziomu kortyzolu i innych hormonów. W razie czego pisz do mnie na maila :)

  2. Witaj Joanno,
    Podziwiam Twoją walkę, wiedzę i zapał! Ja również mam niedoczynność tarczycy, PCO, insulinooporność i pewnie kilka jeszcze niezdiagnozowanych problemów, z którymi ciągle nie mogę wyjść na prostą.
    Jesteś bardzo silną, wytrwałą osobą, bardzo mnie podnosi na duchu czytanie tego, jak walczysz, próbujesz, szukasz dla siebie ratunku i dzielisz się wnioskami.
    Przykro mi, że pomimo tak dużego zaangażowania ciągle nie możesz się uporać ze swoimi problemami zdrowotnymi, że nie masz okresu.
    Nie jestem zapewne tak wyedukowana w temacie jak Ty, ale też sporo czytam, oglądam, szukam i chciałam Cię zapytać, czy rozważałaś może leczenie metforminą?
    Z tego co pamiętam, to nawet Iwona Wierzbicka mówiła, że czasem jak dieta nie pomaga, to można włączyć na jakiś czas.
    W każdym razie ja już w trakcie pierwszego opakowania dostałam okres, a teraz mam go regularnie co 28 dni i na ostatniej wizycie kontrolnej ginekolog powiedziała, że jajniki wyglądają bardzo ładnie, prawie jak zdrowe.
    Teraz pomału się szykuję do odstawienia, ale wiadomo, boję się. Między innymi dlatego trafiłam na Twój blog, że szukam teraz ponownie jak najwięcej informacji na temat diety w moich schorzeniach, bo niestety z powodu dużego powodzenia kuracji farmakologicznej trochę ten aspekt zaniedbałam.
    Życzę Ci powodzenia w walce i na pewno będę śledzić postępy :)

  3. przypomniała mi sie jeszcze bardzo wazna rzecz, otóż, jeśli masz jakies nietolerancje pokarmowe lub alergie na dany pokarm, o których nic nie wiesz wywołują ciche zapalenie, stres dla nadnerczy i znowu cała kaskade negatywnych skutków … warto zrobic test na nietolerancje pokarmowe. … może jajka, moze orzechy, może cos innego po cichaczu sabotuje Twoje zdrowie, więcej jest wyjasnione tu:
    http://blog.adrenalfatigue.org/uncategorized/food-allergies-sensitivities-and-adrenal-fatigue/

    to jest blog tego doktora, którego mam super ksiązke o wyapeniu nadnerczy, Monika S. również podaje go jako cenne źródło wiedzy o tym problemie…

    1. Zgadzam się! Zrobiłam sobie test i nie mogłam uwierzyć na ile produktów mam uczulenie. 1,5 roku mam nie jeść najbardziej nietolerowanych produktów.

  4. hej Joasiu,
    nie wiem jaką formę swojego imienia lubisz najbardziej, w taki sposób chciałabym się do Ciebie zwracać, żeby sprawić Ci przyjemnośc i nie uzywać Twojego imienia w formie, której nie trawisz nie wprowadzając Cię w dodatkowy stres :P hihihi … także napisz mi proszę …
    Joanno, chciałam dziś „króciótko” ;) (taaaaaaaaaa) podyskutować z Tobą na luziei przedstawić Ci mój punkt widzenia. co z tym zrobisz, to Twoja sprawa, nie jestem żadnym autorytetem medycznym, więc moje fanaberie możesz traktowac jedynie jako próbę szukania najwłasciwszych rozwiązań… tylko tyle albo aż tyle … może zastanawiac Cię dlaczego tak Ci smęcę nad głową i żyć nie daję, cóż, nie myśl, że jestem nawiedzona i na siłę próbuję wciskać Ci jakieś cenne rady, nie, chciałabym jedynie na ile jest to możliwe, żeby udało Ci się wrócić do pełni życia i zdrowia i żeby dzięki temu choc jeden człowiek pomyślał o mnie dobrze ;) tak już mam, bardzo chciałabym pomagać, nie wiem czemu, ale czuję, że przez to staję się lepszym człowiekiem i bardzo by mnie ucieszyło gdyby dzięki mnie komuś poprawił sie standard życia … może w przyszłości będę studiowac dietetykę (moje ciche marzenie od lat) może wybiorę drogę własnego biznesu, to na dzień dzisiejszy nie jest ważne … bardzo interesują mnie sprawy dotyczące ludzkiego zdrowia i czuję, że chciałabym robić to zawodowo … to tak w drodze wstępu …

    a wracając do Ciebie pozwól, że przedstawię Ci swoją opinię, z którą możesz polemizować, takie Twoje prawo a nawet obowiązek :) na tematy, które mnie równiez kręcą i nęcą, choc jednak nie jestem żadnym specjalistą ani autorytetem, co juz nadmieniłam na wstępie …

    ciało ludzkie jest takim skomplikowanym mechanizmem i jak choruje jedna jego częśc to ma to wpływ na funkcjonowanie całości i nie mozna rozpatrywać jednej dolegliwości ani choroby w oderwaniu od całości, bo wszystko jest ze soba powiązane … sama pewnie zdązyłas się o tym przekonać stosując zalecenia Moniki w związku z tarczycą, gdzie musiałas wprowadzić suplementację i sposób odzywiania poprawiający stan jelit, obniżający wewnetrzne zapalenie oraz styl życia wspierający powrót do zdrowia czyli zdrowy sen, minimalizacja stresu itp, itd … po co to pisze po raz kolejny? nie po to, żeby Ci smęcić w niskończonośc, ale żeby uzmysłowić fakt, że bez wyleczenia jednego problemu inne nie mogą być „naprawione”, tak więc Twoja tarczyca ma wpływ na nadnercza, z kolei nadnercza na produkcję hormonów płciowych, a to na powrót do miesiączkowania, to tak w bardzo dużym skrócie … piszesz, że wyniki tarczycy się poprawiły i czujesz się dobrze, SUPER!!! cieszę się, jednak nie zapominaj prosze o tym, że zapalenie (inflammation) może toczyć się dalej na niskim poziomie i atak komórek autoimmunologicznych może wciąż niszczyć Ci w mniejszym stopniu tarczycę pomimo lepszych wyników badań z tego względu, że pewien rodzaj zywności tak po prostu już działa na osoby wrażliwe, z chorobami auto … i tu znów będe piłowała te orzechy i jajka oraz czekoladę … najwazniejsze oczywiście, że wykluczyłas gluten i nabiał, największe stresory, ale nie myśl proszę, że inne produkty wykluczone na AIP są na liści zakazanych tak po prostu, one pojawiły sie tam, dlatego, że mają negatywny wpływ na układ immunologiczny i w następstwie na tarczycę … przypuszczam, że taką samą odpowiedź usłyszałabys od Moniki S. ale to już moje domysły, Ty kierujesz się swoją oceną sytuacji i masz do tego prawo, to Twoje zycie, Twoje cialo i Twoje choroby, ale miej prosze na uwadze, że serio ważne jest, przynajmnije na samym początku przez okres ok 3, 4 miesięcy stosować AIP w 100% bez wpadek i grzeszków … ukryte zapalenie nie da Ci jakis sygnałów z ciała, wyniki moga okazac sie lesze a w dalszym ciągu nie będzie poprawy ogólnego stanu zdrowia, bo tak jak pisałam jak jeden organ szwankuje inne funkcje organizmu równiez są w nierównowadze …

    jesli chodzi o Twoją największa bolączkę czyli brak okresu to wiesz zapewne, że przyczyn może być wiele, w tym ten okropny, permanenty stres, który wypalił Ci nadercza i kortyzol szalejąc w ciele doprowadził do mniejszej produkcji hormonów płciowych… dla przypomnienia podaję artykuł Moniki:

    http://www.tlustezycie.pl/2012/09/brak-okresu-dieta-i-styl-zycia.html

    oczywiści nie musisz się zmuszac do jogi czy medyctacji, nikt Ci tego na siłę nie wciśnie, jeśli Ty nie podejmiesz decyzji … ale zastanów się co by sie stało, gdyby te praktyki na tyle zredukowały poziom stresu w Twoim organizmie, że nadnercza uspokoiłyby sie po czasie i ciało wróciłoby do równowagi, co zaskutkowałoby powrótem okresu … czy nie warto sprobówać? czy takie „przymuszanie się” do praktyk mające na celu poprawe zdrowia nie jest warte brania pod uwagę???? tak tylko pytam??? nikt Ci nie każe do końca zycia męczyć się na czymś czego z początku nie polubiłaś, ale przypominam sobie siebie jak zaczynałam treningi siłowe i tez nie było to dla mnie od razu az takie porzyjemne jak stało się po czasie, wszystko zalezało od mojej motywacji, a było nia poprawa wizerunku ciała, po czasie pojawiły się inne korzyści jak wspaniałe samopoczucie i większa psychiczna siła, itp, itd …

    ściągnęłam sobie na KINDLE fajny ebook o tarczycy i tam jest tez mowa o tym jak niebezpieczne moga być pigułki anty i wyjasnione jest dlaczego, niestety dziś nie mam czasu, żeby Ci to wyjasnić i przetłumaczyć (pracuję na II zmianę i o 12.30 wychodzę, mam więc mało czasu) ale jeśli Cię to interesuje podaję namiary:

    znalazłam tez inną ksiązkę o hashimoto i nawet jeśli twierdzisz, że dużo wróciło juz do normy to może warto byłoby się zastnaowić nad poszerzen iem wiedzy … decyzja nalezy do Ciebie

    http://www.amazon.com/dp/0615825796/ref=rdr_ext_tmb

    jeśli chodzi o tę pani doktor to ma ona równiez swoją stronę internetową z fajnymi info, tutaj:

    http://thyroidpharmacist.com/articles

    jeśli chciałabys się skonsultować z jakimiś specjalistami w dziedzinie dietetyki to podaję Ci namiary na moja dietetyczkę, która specjalizuje się równiez w nadnerczach i hashi … zawsze możesz do niej zadzwonić i odbyć konsultacje telefoniczną, jesli by na to przystała, wypytać się o dietę AIP i o wszystko co Cię interesuje:

    http://dietykieta.pl/oferta/

    znalazłam równiez stronę dietetyczki z Krakowa, nie wiem na ile jej poziom wiedzy jest wystarczający i czy mogłaby Ci doradzić w związku z brakiem miesiączki, ale zawsze warto spróbowac uderzać, może akurat by pomogła:

    http://paleostrefa.pl/poznaj-mnie.html

    dziewczyna jest z Krakowa

    znalazłam równiez endokrynologa, który na swojej stronie wyminił dietę paleo z Wrocławia, byc może pani doktro jest świadoma tego jak styl zycia i dieta wpływa na stan zdrowia:

    http://teresazak.pl/oferta/zaburzenia-endokrynologiczne-i-otylosc/

    nie wiem, nie kontkatkowałam się z nimi w Twojej sprawie, ponieważ to juz nalezy do Ciebie … jakbyś się zdecydowała na jakąs konsultację to daj prosze znac na blogu o wynikach rozmowy …

    nie traktuj mnie proszę jako nawiedzona „ciocię dobrą radę”, serio chciałabym, żebyś wróciła do pełni zdrowia i zaczęła żyć pełna parą, czego życzę Ci z całego serca, sobie zresztą też.

    mam nadzieję, że nie masz do mnie urazy za to, że tak Ci suszę głowę z tą 100% AIP, ale z tego co czytałam to serio ma znaczenie …

    na dziś to wszystko, mam nadzieję, że rozważysz w jakims stopniu moje sugestie i przemyślisz raz jeszcze to co Ci napisałam …

      1. hej, oczywiście, mieszkam za granicą, mogę kiedyś do Ciebie zadzwonic jak chcesz lub umówimy sie kiedys na skypa lub przez facebooka … tylko czy ja będe Ci miała cos do powiedzenia konkretnego??? oto jest pytanie??? :P na maila zawsze mozesz pisać … codziennie sprawdzam czy przypadkiem mnie nie zbesztasz za natręctwo … ;) hehehe :)

        1. dziś widziałam na fejsie, że Monika Skuza ogłosiła brak wolnych terminów, dopiero w kwietniu będzie miała czas na starych klientów, czytałam, ze duzo ludzi pozostało bez odpowiedzi, dziweczyna tonie pod nawałem zgłoszeń, nic dziwnego, że nie możesz się do niej dostać, jedna osoba nie wyrabia przy takiej ilosci chorych ….

        2. Nie no co Ty, dzisiaj w końcu przeczytałam dokładnie wszystkie komentarze, zrobiłam listę linków i będę się edukować :) Może uda się kiedyś przez Skype porozmawiać. Chciałabym poznać kogoś, kto mnie motywuje do zmian :)

          1. to nie motywacja, to ludzka troska, a co Ty z tym zrobisz to już od ciebie zależy … jak czytałam bloga to myślałam, że bardzo Ci zalezy na wyzdrowieniu, ale chyba nie zdajesz sobie sprawy jak wiele trzeba kroków poczynic, żeby sobie samemu pomoc .. ja Ci te kroki wymieniam … tylko tyle … to mnie ciekawi w sumie …

            … dziś spotkałam kolezankę z pracy, która zrezygnowała kilka lat temu z powodu kłopotów z kolanami a artretyzmem … oczywiscie wtedy nic jeszcze nie wiedziałam o wpływie diety na choroby autoimmunlogiczne, ale dziś po tym jak mi opowiedziała, że ostro jedzie na lekach przeciwbólowych, tonami je łyka a na noc bierze morfinę to od razu jej wystrzeliłam z AIP, opowiedziałam o tym, że powinna brac MSM na artretyzm i koniecznie kurkumę na zapalenie i ból … teraz po pracy wyszukałam jej mnóstwo linków i mam nadzieję, że weźmie sobie to do serca, bo z tego co mi mówiła to lekarza nie ineteresuja naturlane metody wspierania ciała, u dietetyczki tez była ale o AIP cisza i niewiedza ….

            … mnie aż serce boli jak widzę, że ktoś z moich znajomych i dobrych ludzi tak bardzo cierpi … Ciebie chyba zakwalifikowałam do tej drugiej grupy, więc albo sie ciesz, że tu wpadłam na twojego bloga albo klinij jak będę zarzucać Cię kolejnymi linkami … własnie teraz znalazłam art o tym jak kolagen normalizuje hormony, a w pracy na przerwie przeczytałam fragment ebooka o nadnerczach Nory G… autorki Primal body primal mind … zapomniałam polski tytuł, a mam obie ksiązki … i ten fragment zawodowo pasuje do tego co cały czas próbuję Ci wytłumaczyć … ale o tym potem … ja juz zmykam do wyrka, dobranoc …

  5. hej, właśnie robię sobie małe przypomnienie tego, co przyswajałam rok temu zafascynowana ideą paleo i tego, jak ta dieta i styl zycia potrafi leczyć i działac cuda … powtarzam wiedzę również pod kątem tego, żeby móc Ci jakos sensownie doradzić i żebyś wiedziała, że jest wyjście i światełko w tunelu czeka tylko, żebyś je odkryła. co najważaniejsze to zrozum, że Ty jesteś najbardziej odpowiedzialna za swoje zdrowie i nie zaszkodzi a nawet jest wskazane, zebyś szukała na własną ręke jak najwięcej informacji dotyczących Twoich problemów. oczywiście nie znaczy to, że masz się zaraz chwytac wszystkich mozliwych kuracji i nakazów oraz zakazów, z którymi się spotkasz na róznych blogach, stronach internetowych, zawsze powinnas się kierować zdrowym rozsądkiem popartym rzetelna wiedzą na temat tego jak możesz sobie pomóc. a takiej rzetelnej wiedzy mogą dostarczyć Ci tylko specjaliści. w Polsce oprócz dwóch dziewczyn, czyli Iwony W. i Moniki S. znam jeszcze dietetyczke z mojego miasta oraz z Krakowa, która prowadzi bloga o paleo, chcesz, to poszukam potem i podam Ci namiary na tę drugą, do której będzie Ci zdecydowanie bliżej.

    co do specjalistów zagranicznych polecam Ci bardzo dr Sarahę Ballantyne i jej blog Paleo Mom :

    http://www.thepaleomom.com

    oraz super wypasioną ksiązkę, którą własnie dzis ponownie przeglądałam ” The paleo approach” o chorobach autoimmunologicznych, niestety tylko po angielsku, choc moze juz jest tłumaczenie na polski, kto wie … non stop pojawiaja się na rynku polskim nowe pozycje, które czytałam rok temu po angielsku.

    jeśli chodzi o tę książkę i informacje podane przez dr Sarahę są one na pewno na podobnym poziomie wiedzy z tym co może Ci oferowac Monika Skuza czy Iwona Wierzbicka, tylko moim skromnym zdaniem za wcześnie jest do nich uderzać, a zaraz wytłumaczę Ci dlaczego …

    otóż jesli chodzi o choroby autoimmunologiczne to zapewne już wiesz, że wiele czynników jest decydujących jeśli chodzi o poprawę stanu zdrowia, począwszy od dobrze skrojonej diety a skończywszy na łagodzeniu stresu czy dobrym śnie… jesli chodzi o dietę to wiesz, że najlepsza opcją jest dla Ciebie AUTOIMMUNOLOGICZNE PALEO w skrócie AIP… to bardzo ważne, żebyś przestrzegała 100% zaleceń tej diety, bo od tego będzie zależne czy Twoje ciało wróci do równowagi czy też będzie sie bujać z problemami zdrowornymi dłużej aniżeli Ty byś sobie tego życzyła …

    i teraz odpowiedz sobie szczerze jak to jest z Toba i z tą dietą? czy dajesz radę i trzymasz 100% zaleceń? czy może bagatelizujesz sobie sprawę i masz wpadki w chwilach załamań … dobrze znamy odpowiedź, że nie jest 100% czysto i że przez te małe odstępstwa od AIP proces powrotu do zdrowia oddala się za każdym razem, jak skusisz sie na to co nie powinnaś jeść … z mojej strony to jest jakies pouczanie Cię i wprowadzanie w poczucie winy, nie, ja robię dokładnie to samo i to już od długiego czasu, od 5 lat i tak bujam sie w nieskończonośc, łykam suple i wydaje na nie fortunę i muszę startowac z punktu wyjścia, zamiast wytrwac w diecie i cieszyć sie powrotem do zdrowia, czy to normalne? nie, ale jest jak jest, piszę Ci o tym, żebyś miała świadomośc tego co może sabotować powrót do zdrowia…

    a są to rzeczy, które obie bardzo lubimy… matko, jak ja je lubię to wie tylko mój facet, który widzi, że mimo obietnic co jakis czas znowu zaczynam chrupac, czasem potajemnie czasem już nie te moje naj, naj przysmaczki … jestem nawiedzona pod tym względem i pomimo okresów abstynecji jak wpadnę w nałóg to mogę je wcinac codziennie… a chodzi mi tu o orzechy!!! i moje ulubione nerkowceeeeeeeeeeeeee …. aaaaaaaaaaaaaa …. mniam … już mi ślinka poleciała na samą myśl (wczoraj wchłonęłam całą 200 gramowa pakę, oczywiście bez namaczania) … nie wiem czy pamietasz czy nie, ale na AIP orzechy i wszelkie inne nasiona typy siemię lniane, słonecznik, pestki dyni sa zakazane z tego względu, że posiadają antyodzywcze substancje drażniące jelita i uposledzające trawienie a dodatkowo pogarszające stan jelit przez to, ze sa bardzo cięzko strawne i źle tolerowane w tak hurtowych ilosciach, szczególnie przez osoby z leaky gut … więc Kochana, wybacz, ale ta nasza przypadłość do chrupania bokiem nam wyjdzie a nie na zdrowie … ja nie choruje na autoimmunologiczne choroby, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo, ale mam cieknące jelito, przerost candidy i wyczerpanie nadnerczy, chroniczne zapalenie, które już w pewnym stopniu podleczyłam i trzymam pod kontrolą, ale nie jest idealnie … do tego miałam jeszcze problemy z żyłami, na szczęscie juz coraz mniej mi dokucza ból, sama sobie pomogłam, ponieważ diagnoza lekarska ograniczyła sie tylko do stwierdzenia, że to dziedziczne, że to zblizająca sie starośc i skończyło sie na wypisaniu leków … stąd też poszukując rozwiązania na moje dolegliwości natknęłam się na info o paleo, choć juz od dawna czytałam hobbistycznie blog Tłuste życie, ale jakos nie przekonywało mnie jedzenie mięsa, tym bardziej, że w tamtym okresie byłam nastawiona na wege …

    ale wracając do Ciebie i do diety to musisz mieć świadomośc, że bez przestrzegania w 100% AIP mozesz nie osiągnąć żadnych korzyści i poprawy zdrowia, ponieważ nawet dorbne wpadki i odstępstwa będa sabotowac Twoje zdrowie, a raczej powrót do jego pełni … dla przypomnienia, choc dobrze sama to wiesz: zapomnij o orzechach (przyrzekam, że jak Ty to zrobisz ja dotrzymam Ci kroku), wywal czekoladę, która jest również problematyczna, nawet ta 100% cacao, własnie, kakao tez do kasacji, jak masz wielkie parcie, raz na miesiąc możesz uzyć karobu, ale z tego względu, że nalezy on do rodziny fasolowatych, nie jest też w 100% OK, choc zdecydowanie lepszy od kakao, które swoja budową chemiczną przypomina gluten stąd tez reakcje krzyzowe w organizmie na skutek spozycia czekolady będa takie same jakbyś pożarł GLUTEN, a wiadomo jak szkodliwe wpływa on na Twoja tarczycę, jelita i barierę krew-mózg … o jajkach wiesz też, a jesz … widzisz … to są decyzje podejmowane przez Ciebie, może jest to tzw. mniejsz zło, kiedy podczas pobytu w szpitali juz lepiej było zjeść jaja niż bułe z pasztetem … ale … ale musisz miec świadomośc, że powtarzane błedy zywieniowe nie pozwolą Ci na wyleczenie tarczycy … a nią całego ciała, bo wszystko jest ze soba powiązane jak już zapewne wiesz i nie mozna leczyc jednego organu bez wglądu na całe ciało … także, Joanno, jeśli zalezy Ci na tym, żeby uporać się ze swoimi kłopotami zepnij posladki i zastosuj 100% AIP …. i zobacz co się wtedy stanie …

    dr Sarah B. pisze w swojej książce, że stosując 100% AIP oraz praktyki ograniczające stres plus dobry sen, można spodziewać się powrotu do zdrowia po 2 do 4 miesiącach … to wszystko zalezy od człowieka i od tego jak jego tkanki zostały zniszczone i jak szybko moga się regenerować … jej powrót do zrowia zajął 4 miesiące, w niektórych wypadkach jest to pół roku a czasem nawet rok … więc to nie jest bieg na 100 metrów, powrót do zdrowia to maraton, gdzie trzeba uzbroic się w cierpliwośc i wierzyć, że dzięki CODZIENNEJ PRAKTYCE (redukcja stresu, AIP, sen, ruch, czyli spacery, taniec, tai chi itp, rozrywka, śmiech, intelektulana stymulacja, wsparcie najbliższych) powrót do zdrowia będzie mozliwy …

    a wiesz, że dzis wyczytałam, że ashwaganda polecana na wyczerpanie nadnerczy nalezy do rodziny psiankowatych, więc na AIP jest „be” … także widzisz, jak drobne mankamnety moga sabotować zdrowie … nie wiem, czy znasz w pełni protokół autoimmunologiczny, jeśli nie, to zapoznaj się z nim raz jeszcze dobrze … to jest bardzo ważne w Twoim wypadku … zamiast orzechów proponuję Ci chipsy z kokosa, który jest bezpieczny. z firmy Bio Planet są obłędne i chrupią niesamowicie, polecam:

    na dzis to wszystko … nie mam siły na więcej, wybacz … mam nadzieję, że nie uznałas mojej wypowiedzi jako moralizatorskiej mowy, chciałam Ci tylko uzmysłowić fakt, że także Ty mozesz sobie pomóc i że bujanie sie od jednego specjalisty do drugiego nie jest najlepszym wyjściem … juz dużo wiesz na temat swojej choroby, bądź cierpliwa, przejź na 100% dietę AIP, nie świruj z treningami siłowymi, bądź dla siebie życzliwsza, odkryj nowe terapie jak np. olejki eteryczne, masaże, akupunktura lub joga, kktórej nie dajesz szansy, bo byc może trafiłas na jakies cienkie zajęcia, lub b po prostu psychicznie źle na Ciebie wpływało przyjmowanie dziwnych pozycji … warto jednak próbować, w jodze jest wiele stylów, dużo nauczycieli, jest również power joga, która wymaga siły, koncentracji i nie jest bezczynnym przyjmowaniem pozycji tylko wyzwaniem … nalezy byc otwartym na takie sposoby i zajęcia, które poprawią Ci zdrowie, bądź flexi, nie sztywniarą, która uczepiła się swoich przekonań i cięzko jej wprowadzić zmiany, nawet jesli wyszłyby jej na zdrowie … ohohoho, to juz jest ton moralizatorski … obiecuję, że jak tylko zacznę ćwiczyć jogę (kiedyś ćwiczyłam, nawet dużo za dużo i nie tylko jogę ale i siłowy, interwały, kettlebell, bieganie, rower, których mam 5 [sic!] heheheh …), jak tylko zacznę medytowac, to dam Ci znać jak zrobiłam, zeby nie zwariować z nudów i to polubić i czy dzięki temu będę się czuć lepiej … wiesz, ja ostatnio zrezygnowałam z nocek w pracy, po których byłam chodzącym ZOMBIE, więc dlatego napisałam Ci, że wracam do zywych, bo bez tego nie dokonałabytm żadnego progresu…. pozdrawiam i przemyśl to co Ci napisałam :) jeśli masz ochotę to za jakis czas jak coś mi się przypomni będzie więcej, o ile zniesiesz moje tasiemcowate komenty, heheheheheheh …

    na zakończenie filmik na wyczerpanie nadnerczy i minimalizacje stresu:

    pa

    1. O mamo, jestem Twoją dłużniczką, że chciało Ci się zainteresować moją osobą i poświęcić mi czas :)
      W październiku odbyłam konsultację u Moniki Skuzy. Teraz próbuję dostać się na kontrolę. Niestety, nie potrafię się do niej dodzwonić, a nie odpisuje na maila ;/
      Poza jajkami i orzechami trzymałam się jej zaleceń. Jeśli chodzi o tarczycę, to czuję się lepiej. Wyniki też się poprawiły. Nadnercza również mają się lepiej.
      Obecnie moim największym problemem jest brak okresu. Zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne, ale może odstawię je znów po jednym opakowaniu i spróbuję powalczyć naturalnymi metodami…
      Może i się zamknęłam na swoje „prawdy”, ale widzisz, całe życie zmuszałam się do wielu rzeczy i teraz na prawdę chciałabym robić to, co lubię :)
      Pozdrawiam i dziękuje :*

      1. hej Joasiu,
        nie wiem jaką formę swojego imienia lubisz najbardziej, w taki sposób chciałabym się do Ciebie zwracać, żeby sprawić Ci przyjemnośc i nie uzywać Twojego imienia w formie, której nie trawisz nie wprowadzając Cię w dodatkowy stres :P hihihi … także napisz mi proszę …
        Joanno, chciałam dziś „króciótko” ;) (taaaaaaaaaa) podyskutować z Tobą na luziei przedstawić Ci mój punkt widzenia. co z tym zrobisz, to Twoja sprawa, nie jestem żadnym autorytetem medycznym, więc moje fanaberie możesz traktowac jedynie jako próbę szukania najwłasciwszych rozwiązań… tylko tyle albo aż tyle … może zastanawiac Cię dlaczego tak Ci smęcę nad głową i żyć nie daję, cóż, nie myśl, że jestem nawiedzona i na siłę próbuję wciskać Ci jakieś cenne rady, nie, chciałabym jedynie na ile jest to możliwe, żeby udało Ci się wrócić do pełni życia i zdrowia i żeby dzięki temu choc jeden człowiek pomyślał o mnie dobrze ;) tak już mam, bardzo chciałabym pomagać, nie wiem czemu, ale czuję, że przez to staję się lepszym człowiekiem i bardzo by mnie ucieszyło gdyby dzięki mnie komuś poprawił sie standard życia … może w przyszłości będę studiowac dietetykę (moje ciche marzenie od lat) może wybiorę drogę własnego biznesu, to na dzień dzisiejszy nie jest ważne … bardzo interesują mnie sprawy dotyczące ludzkiego zdrowia i czuję, że chciałabym robić to zawodowo … to tak w drodze wstępu …

        a wracając do Ciebie pozwól, że przedstawię Ci swoją opinię, z którą możesz polemizować, takie Twoje prawo a nawet obowiązek :) na tematy, które mnie równiez kręcą i nęcą, choc jednak nie jestem żadnym specjalistą ani autorytetem, co juz nadmieniłam na wstępie …

        ciało ludzkie jest takim skomplikowanym mechanizmem i jak choruje jedna jego częśc to ma to wpływ na funkcjonowanie całości i nie mozna rozpatrywać jednej dolegliwości ani choroby w oderwaniu od całości, bo wszystko jest ze soba powiązane … sama pewnie zdązyłas się o tym przekonać stosując zalecenia Moniki w związku z tarczycą, gdzie musiałas wprowadzić suplementację i sposób odzywiania poprawiający stan jelit, obniżający wewnetrzne zapalenie oraz styl życia wspierający powrót do zdrowia czyli zdrowy sen, minimalizacja stresu itp, itd … po co to pisze po raz kolejny? nie po to, żeby Ci smęcić w niskończonośc, ale żeby uzmysłowić fakt, że bez wyleczenia jednego problemu inne nie mogą być „naprawione”, tak więc Twoja tarczyca ma wpływ na nadnercza, z kolei nadnercza na produkcję hormonów płciowych, a to na powrót do miesiączkowania, to tak w bardzo dużym skrócie … piszesz, że wyniki tarczycy się poprawiły i czujesz się dobrze, SUPER!!! cieszę się, jednak nie zapominaj prosze o tym, że zapalenie (inflammation) może toczyć się dalej na niskim poziomie i atak komórek autoimmunologicznych może wciąż niszczyć Ci w mniejszym stopniu tarczycę pomimo lepszych wyników badań z tego względu, że pewien rodzaj zywności tak po prostu już działa na osoby wrażliwe, z chorobami auto … i tu znów będe piłowała te orzechy i jajka oraz czekoladę … najwazniejsze oczywiście, że wykluczyłas gluten i nabiał, największe stresory, ale nie myśl proszę, że inne produkty wykluczone na AIP są na liści zakazanych tak po prostu, one pojawiły sie tam, dlatego, że mają negatywny wpływ na układ immunologiczny i w następstwie na tarczycę … przypuszczam, że taką samą odpowiedź usłyszałabys od Moniki S. ale to już moje domysły, Ty kierujesz się swoją oceną sytuacji i masz do tego prawo, to Twoje zycie, Twoje cialo i Twoje choroby, ale miej prosze na uwadze, że serio ważne jest, przynajmnije na samym początku przez okres ok 3, 4 miesięcy stosować AIP w 100% bez wpadek i grzeszków … ukryte zapalenie nie da Ci jakis sygnałów z ciała, wyniki moga okazac sie lesze a w dalszym ciągu nie będzie poprawy ogólnego stanu zdrowia, bo tak jak pisałam jak jeden organ szwankuje inne funkcje organizmu równiez są w nierównowadze …

        jesli chodzi o Twoją największa bolączkę czyli brak okresu to wiesz zapewne, że przyczyn może być wiele, w tym ten okropny, permanenty stres, który wypalił Ci nadercza i kortyzol szalejąc w ciele doprowadził do mniejszej produkcji hormonów płciowych… dla przypomnienia podaję artykuł Moniki:

        http://www.tlustezycie.pl/2012/09/brak-okresu-dieta-i-styl-zycia.html

        oczywiści nie musisz się zmuszac do jogi czy medyctacji, nikt Ci tego na siłę nie wciśnie, jeśli Ty nie podejmiesz decyzji … ale zastanów się co by sie stało, gdyby te praktyki na tyle zredukowały poziom stresu w Twoim organizmie, że nadnercza uspokoiłyby sie po czasie i ciało wróciłoby do równowagi, co zaskutkowałoby powrótem okresu … czy nie warto sprobówać? czy takie „przymuszanie się” do praktyk mające na celu poprawe zdrowia nie jest warte brania pod uwagę???? tak tylko pytam??? nikt Ci nie każe do końca zycia męczyć się na czymś czego z początku nie polubiłaś, ale przypominam sobie siebie jak zaczynałam treningi siłowe i tez nie było to dla mnie od razu az takie porzyjemne jak stało się po czasie, wszystko zalezało od mojej motywacji, a było nia poprawa wizerunku ciała, po czasie pojawiły się inne korzyści jak wspaniałe samopoczucie i większa psychiczna siła, itp, itd …

        ściągnęłam sobie na KINDLE fajny ebook o tarczycy i tam jest tez mowa o tym jak niebezpieczne moga być pigułki anty i wyjasnione jest dlaczego, niestety dziś nie mam czasu, żeby Ci to wyjasnić i przetłumaczyć (pracuję na II zmianę i o 12.30 wychodzę, mam więc mało czasu) ale jeśli Cię to interesuje podaję namiary:

        znalazłam tez inną ksiązkę o hashimoto i nawet jeśli twierdzisz, że dużo wróciło juz do normy to może warto byłoby się zastnaowić nad poszerzen iem wiedzy … decyzja nalezy do Ciebie

        http://www.amazon.com/dp/0615825796/ref=rdr_ext_tmb

        jeśli chodzi o tę pani doktor to ma ona równiez swoją stronę internetową z fajnymi info, tutaj:

        http://thyroidpharmacist.com/articles

        jeśli chciałabys się skonsultować z jakimiś specjalistami w dziedzinie dietetyki to podaję Ci namiary na moja dietetyczkę, która specjalizuje się równiez w nadnerczach i hashi … zawsze możesz do niej zadzwonić i odbyć konsultacje telefoniczną, jesli by na to przystała, wypytać się o dietę AIP i o wszystko co Cię interesuje:

        http://dietykieta.pl/oferta/

        znalazłam równiez stronę dietetyczki z Krakowa, nie wiem na ile jej poziom wiedzy jest wystarczający i czy mogłaby Ci doradzić w związku z brakiem miesiączki, ale zawsze warto spróbowac uderzać, może akurat by pomogła:

        http://paleostrefa.pl/poznaj-mnie.html

        dziewczyna jest z Krakowa

        znalazłam równiez endokrynologa, który na swojej stronie wyminił dietę paleo z Wrocławia, byc może pani doktro jest świadoma tego jak styl zycia i dieta wpływa na stan zdrowia:

        http://teresazak.pl/oferta/zaburzenia-endokrynologiczne-i-otylosc/

        nie wiem, nie kontkatkowałam się z nimi w Twojej sprawie, ponieważ to juz nalezy do Ciebie … jakbyś się zdecydowała na jakąs konsultację to daj prosze znac na blogu o wynikach rozmowy …

        nie traktuj mnie proszę jako nawiedzona „ciocię dobrą radę”, serio chciałabym, żebyś wróciła do pełni zdrowia i zaczęła żyć pełna parą, czego życzę Ci z całego serca, sobie zresztą też.

        mam nadzieję, że nie masz do mnie urazy za to, że tak Ci suszę głowę z tą 100% AIP, ale z tego co czytałam to serio ma znaczenie …

        na dziś to wszystko, mam nadzieję, że rozważysz w jakims stopniu moje sugestie i przemyślisz raz jeszcze to co Ci napisałam …

        pozdraiwam i zmykam robić żarełko do pracy sobie i swojemu Panu, który za nic w świecie nie chce zrezygnować z pieczywa i uczepił się swoich pszenicznych bagietek na moja zgubę, bo zaczynam sie martwić … ale to już zupełnie inna historia … dla Ciebie nieciekawa ;)

        do usłyszenia, mam nadzieję, mam jeszcze fajny przepis na mleko koksowe z kurkumą tzw. golden milk z olejem kokosowym, który to napoj uratował mi tyłek w sytuacji jak nie potrafiłam zrezygnowac z kawy, a ten cudowny zamiennik okazał sie strzałem w 10!!!

        ale teraz serio nie mam już czasu, kończę, bo Cię tymi „króciutkimi” komentami serio wykończę, pa ostateczne (na dzisiaj) hehehehe :) :) :*

          1. nie ma mojego najdłuższego komenta, a tak się naprodukowałam … tam podałam Ci namiary na ludzi, którzy być może są Ci w stanie pomóc … tego nie wiem … ale chyba ten komentarz wcięło, w spamie pewnie jest za niestandardową liczbę znaków :P ps. ciasto wcinasz? jak glutenowe to ja sie poddaję :(

      2. aaaaaaaaaaaaaaa … juz zmykam, sorrki za nawałnicę komentów, tego nie publikuj proszę, to tylko moje wytłumaczenie swojego hiperzainteresowania … obiecuję, że jak sobie tego nie zyczysz to będę cicho :) żeby Ci nie skoczył poziom kortyzolu przeze mnie :))))))))))

  6. nie wiem czy znasz angielski, jeśli tak, to przypomniało mi się, że mam fajny artykuł o tym jak problemy z tarczycą wpływaja na funkcjonowanie ciała … a są tam wymienione Twoje choroby, czyli PCOS, wysoki cholesterol, jest mowa o wyczerpaniu nadnerczy, insulinooporności oraz spomina się tez np. dlaczego żelazo nie jest dobrze wchłaniane, jest o homocysteinie (choć jej poziom u Ciebie nie jest jeszcze alarmujący) … serio, warto to przeczytać:

    http://www.doctorschierling.com/blog/americas-thyroid-epidemic

  7. hej,
    bardzo chciałabym napisać dłuższy komentarz, ale nie mam siły (serio, nie mam, to nie wymówka), ale obiecuję się odezwać jak tylko „wrócę do żywych” ;) … dzis tylko podam Ci linki do dwóch fajnych artykułów na temat tabletek anty i cholesterolu i jego wysokiego poziomu. poczytaj sobie, warto:

    http://www.nowoczesnadietetyka.pl/artykuly/2015-06-30-18-35-37/zdrowie/item/341-tabletki-antykoncepcyjne-w-czym-widze-problem.html

    http://www.nowoczesnadietetyka.pl/artykuly/2015-06-30-18-35-37/zdrowie/item/340-cholesterol-dlaczego-nalezy-go-monitorowac.html

    ps. przepraszam, że nie odpowiedziałam na Twojego maila, czego powodem był mój urlop świąteczny i totalna laba od kompa, co miało swoje dobre strony, a po powrocie do rzeczywistości twardo dostałam w twarz, załapałam depresję, przeziębienie i totalny brak ochoty do czegokolwiek, więc wybacz, odkładam odpis na później, kiedy będę bardziej przytomna, żeby zebrać myśli, na razie wegetuję resztkami sił i podziwiam Cię, że masz powera na wpisy na blogu … ja jakbym nie musiała to z łózka bym nie wstawała, ale dośc tych gorzkich żali, wiem, że z tego wyjdę, nie raz już mi sie udawało :) może mnie nie pamiętasz, ale w takim razie bardzo chętnie ci sie przypomnę, bo mama dużo do powiedzenia w Twoim temacie :) nie bój się, nie będę się mądrzyć, mam tylko parę cennych uwag i wskazówek, które być może będą dla Ciebie cos warte … być może … na dziś kończę, bo zaraz sie totalnie klikaniem wykonczę, pozdrawiam, trzymaj się dzielnie mimo wszystko, pa :)

    1. Super, bardzo Ci dziękuję za te artykuły, trzymam kciuki za Twój powrót do żywych i oczywiście czekam na cenne wskazówki :) Może kiedyś się zdzwonimy?

  8. A ja Ci radzę – nieeee ufaj lekarzom :(
    Jeśli jest taka opcja, uderzaj do Wierzbickiej lub Medfood.

  9. Wysoki cholesterol jest zwiazany z Hashi. Dla metabolizmu cholesterolu niezbędna jest vitD3. Sprawdzić poziom i suplementować. Powrót do tabletek anty jest przykrywaniem skutku a nie leczeniem przyczyny!

      1. No to Ci stresik zżera😞
        Proponuję kontakt z Martą Wierzbicką- wyrównanie metabolizmu przez dietę . Ja też mam skłonności rodzinne . Ogarniam poprzez dietę + ruch (spacery +taniec-nie forsować się , bo skutek odwrotny!)
        Powrót do tabletek anty to droga na skróty.
        Na tymczasem a co dalej? Szukaj dalej przyczyny ( niestety najczęściej na skłonności rodzinne nakłada się długotrwały stres , do którego już niejako przywykłyśmy, np. niesatysfakcjonujący związek albo samotność- stąd też ten kortyzol)
        Trzymam za Ciebie kciuki👍

        1. Zdecydowanie stres jest powodem moich chorób, wiem o tym. Dieta, suplementacja bardzo mi już pomogły i czuję się zdecydowanie lepiej. Tylko nie chcę wracać do hormonów.

  10. Dobrą lekarką do której obecnie chodzę jest dr. Agnieszka Drosdzol – Cop – przyjmuje w SIGNUM na Bażantowie w Katowicach a pracuje w Szpitalu Bonifratów w Katowicach. Jest Ginekologiem i endokrynologiem ginekologicznym. Nie chodzę do niej długo ale nie dała mi od razu skierowania do szpitala choć dowiem się w przyszłym tygodniu czy znów (po raz 5) nie trzeba mnie będzie kroić- mam torbiele jajników i policystyczne + Hashimoto i problemy z włosami. Ale mimo trudności mam 2 zdrowych dzieci- ciąże naturalne. O Sadowskich też słyszałam że są dobrzy.

      1. Insulinooporność, hipoglikemię reaktywną, PCOS.. Mam też zaburzoną konwersję tarczycy FT4 do FT3..

  11. Zastanawiające jest to, że lekarze zbagatelizowali wyrzut insuliny. To może być insulinooporność, która z kolei tłumaczyłaby PCOS (ściśle zależy od cukru). Mówi o tym zarówno ajwen, jak i paleosmak – poszukaj tam info.
    Ja mam taki przypadek – wyeliminowałam cukier z diety, zaczęłam biegać i po PCOS nie ma śladu :)

  12. udać się do przychodni Sodowskich w Katowicach Piotrowicach to wykwalifikowani specjaliści ginekolodzy. Zarówno Pani Patrycja jak i jej maż. Patrycja leczy moją córkę (ma 17 lat) z pco (ma tez hashi) a u Pana Sodowskiego moja siostra również hashi donosiła w końcu ciążę .

      1. Przeważnie wrodzony przerost nadnerczy, postać nieklasyczna- jeśli ujawnia się później niż w dzieciństwie.

Dodaj odpowiedź do Joanna Haśnik Anuluj pisanie odpowiedzi