lifestyle

Zawał serca, rewolucja i złoty trener

Myślałam, że już w ubiegłym tygodniu uda mi się opublikować artykuł o kolejnej podjętej przeze mnie walce o powrót do zdrowia, ale doba okazuje się dla mnie ostatnio za krótka. Wpis mam w głowie, ale kiedy siadam wieczorem do komputera (już się z nim polubiłam i nie chcę go sprzedać :D), po pół godzinie stwierdzam, że jestem potwornie zmęczona i kładę się spać. I tak co dzień dopisuję parę zdań i odkładam resztę „na jutro”. Tylko, że jutro znów czuję się gorzej i w ogóle nie otwieram zapisanego szkicu. Proza życia.

Myślałam, że może w weekend się uda, ale w sobotę po kolejnej porażce Górnika dziewczyny wyciągnęły mnie „na piwo”. Było tak miło i wesoło, że ostatecznie sama nie wiem, o której wróciłam do domu, więc na drugi dzień pękała mi głowa. Nie, nie z kaca, a z niewyspania (mój żołądek na szczęście przetrawił dobre whisky :)), bo mój organizm zamiast korzystać z dnia wolnego i spać do południa, budzi się o 6:00. I tak dzień w dzień.

Wypad „na miasto” w każdym razie był mi potrzebny. Stresów mi bowiem nie brakuje, a ja też nie jestem niezniszczalna. Dokładnie tydzień temu moja mama miała zawał. Cały czas jest jeszcze w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Przeszła już dwa zabiegi koronografii i angioplastyki. Serce jest uszkodzone w stopniu średnim.

 

Na trening czas się oczywiście znalazł w końcu tam odpoczywam :) Wygłupów ostatnio nie brakowało. Powyżej główne zastosowanie TRX-u :D

 

Całe życie z wariatami :D Nawet filmu nie umiem nagrać :D

Sama mam straszne wyrzuty sumienia, bo w Święta Wielkanocne źle się czuła, ale myśleliśmy, że to grypa żołądkowa, którą miał też tata. Tymczasem, okazało się, że to były objawy zawału. Namawiałam ją by już wtedy poszła do lekarza, ale stwierdziła, że na jelitówkę lekarz i tak jej nic nie przepisze. Powinnam ją zaciągnąć wtedy nawet wołami. Na szczęście kontrolnie udała się po tygodniu do lekarza, a ten stwierdził zawał. Trafiła w dobre ręce, bo muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem organizacji, lekarzy, opieki pielęgniarek, a nawet jedzenia w Śląskim Centrum Chorób Serca.

Krążę więc ostatnio między pracą, szpitalem, siłownią, a domem. W tym tygodniu mama powinna na szczęście już wrócić do domu. Na początku będzie na pewno wymagała opieki, ale mam nadzieję, że jakoś wszystko uda mi się poukładać. Poza tym już jej zapowiedziałam, że skończą się ciasteczka i czekoladki. Choć pewnie i tak mnie nie będzie słuchać. Doświadczenia z chęcią uświadomienia taty w kwestii jedzenia pokazują, że najtrudniej pracuje się z rodziną :D Nie zmienia to faktu, że zainteresowałam się mocno tematem diety w takich wypadkach, jak u mamy.

z4
Śmiejemy się z mamą, że ten zawał to przez fatalne wyniki Górnika. Kiedy jednak zadzwonił telefon z informacją o zawale, wcale nie było mi do śmiechu. Rzadko płaczę, ale łzy się polały mocno. Różnie między nami w życiu bywało, ale mocno jestem związana z mamą. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Jedyny czas wolny poświęcam swoim podopiecznym. Cieszę się z małych sukcesów i motywuje do dalszego rozwoju. Niestety, im więcej czytam, tym widzę, że „wiem, że nic nie wiem”. Ironia losu :D Cieszy mnie jednak, że mimo dłuższej przerwy cały czas wchodzicie na bloga. Codziennie odbieram od Was też po kilkanaście maili i w miarę możliwości staram się odpisać na bieżąco. Niestety, coraz więcej osób boryka się z podobnymi problemami do moich. Cieszy mnie więc, że się nie poddają i walczą o powrót do zdrowia. W końcu z założenia chcę inspirować ludzi.

wiosna
Wiosna dobrze na mnie wpływa :) 

Generalnie mam mnóstwo pomysłów na nowe artykuły, wywiady, a nawet filmy. Wszystko na to wskazuje, że już niedługo będę miała więcej czasu, by realizować swoje plany związane z blogiem. Czeka mnie niemała rewolucja w życiu. Na razie jednak cicho sza. Jedynie możecie mi polecić kogoś, kto pomógłby mi dopracować grafikę strony, czy stworzyć logo. W miarę za rozsądne pieniądze. Jeśli macie też jakieś oczekiwania co do artykułów, piszcie w komentarzach.

Ja tymczasem polecam Wam dwa fajne miejsca w Zabrzu, gdzie można napisać się pysznej kuloodpornej kawy, a także dobrze zjeść.

z3
SłodKawa, czyli kuloodporna kawa z masłem klarowanym i olejem kokosowym. Desery podobno również bardzo dobre. Fajnie, że tego typu knajpki idą z duchem fit trendów :D Profil na Facebook’u.

s1
Bistro Weranda obok szpitala, czyli cudowny klimat mieszkania w kamienicy i bardzo dobre jedzenie. Śniadanie za 8zł, w tym kawa i omlet. Profil na Facebook’u.

z2
Moje rudzkie TuLisMaNore Cafe, o którym pisałam tutaj też Wam polecam. Wpadałam ostatnio, gdy nie chciało mi się gotować. Czyli w ostatnią niedzielę.

Tego dnia nie udało mi się również ostatecznie pojechać na Mistrzostwa Śląska w Kulturystyce i Fitness w Chorzowie, ale muszę pogratulować mojemu trenerowi Sebastianowi Kotowi, który zdobył złoty medal. Tym bardziej wybaczam mu więc, że nie ma dla mnie czasu :D Liczę, że na Mistrzostwach Polski również sięgnie po medal i potem spokojnie będzie mógł mi rozpisać nowy plan treningowy :D Nawet trener musi mieć swojego trenera :)


Profil Sebastiana na Facebook’u. Strona autora zdjęcia.

Przypominam, że czekam jeszcze na zgłoszenia konkursowe. Więcej tutaj. Do wygrania jest plan treningowy!

To tyle. Jeśli chcecie być na bieżąco z tym, co się u mnie dzieje, zapraszam do śledzenia mojego profilu na Instagramie (tutaj). Tam jest mnie zdecydowanie więcej.

insta

Od czasu do czasu nagrywam też coś na Snapchacie, więc możecie mnie posłuchać. Obiecałam sobie, że będę więcej i częściej, chociażby po to, by popracować nad swobodą wypowiadania się :) Tymczasem, ja się strasznie stresuję :D

snap

Miłego dnia Wam życzę :) Do usłyszenia.

P.s. Mama wychodzi ze szpitala w czwartek :)

5 myśli w temacie “Zawał serca, rewolucja i złoty trener”

Dodaj komentarz