Kiedy byłam małym dzieckiem ze względu na skazę białkową nie mogłam pić mleka. Mama karmiła mnie więc przecieranymi zupami. Wtedy nie było bowiem jeszcze słoiczków z Gerbera. Jak to na typowo śląski dom przystało, mama na co dzień gotowała zupy dla pozostałych domowników, a moją porcję dodatkowo miksowała więc na krem. Zazwyczaj były to zupy warzywne: marchewkowe, kalafiorowe,… Czytaj dalej Nie ma obiadu bez… zupy!